W wakacje miną dwa lata od tragicznych wydarzeń z sierpnia 2019 roku. Na jeziorze Kisajno doszło do tragicznego wypadku, w wyniku którego zmarł Piotr Woźniak-Starak. Znany producent filmowy został pochowany na terenie należącej do jego rodziny posiadłości w Fuledzie, jednak giżycki sanepid uznał to za łamanie przepisów. Oskarżony o ten czyn został wuj mężczyzny. Sąd uznał go za winnego, ale nie wymierzył żadnej kary.
24 marca Sąd Rejonowy w Giżycku wydał wyrok ws. miejsca pochówku znanego producenta. Mirosław S., który odpowiadał za pochówek Piotra Woźniaka-Staraka, złamał obowiązujące prawo. Sąd podał do informacji publicznej, że groby zmarłych mogą znajdować się jedynie na cmentarzach i tyczy się to zarówno grobów ziemnych, jak i murowanych. Wuj zmarłego nie został jednak skazany, ale został zobowiązany do pokrycia wszelkich kosztów sądowych.
Z uwagi na fakt, że wybudowany obiekt nie narusza innych przepisów, jak również jest neutralny dla środowiska, sąd odstąpił od wymierzenia obwinionemu kary, a obciążył go jedynie kosztami sądowymi - powiedział dziennikowi rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie, sędzia Olgierd Dąbrowski-Żegalski.
Przedstawiciel Komendy Powiatowej Policji w Giżycku złożył zawiadomienie w sprawie złamania przepisów w lutym 2020 roku. Na rozprawie, która odbyła się 4 sierpnia, Mirosław S. nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Czekamy, aż głos zabierze rodzina Staraków.