Ojciec raperki Nicki Minaj zginął potrącony przez rozpędzone auto, kiedy przechodził przez jedną z nowojorskich ulic. Wypadek miał miejsce w piątek 12 lutego bieżącego roku. Choć sprawca początkowo uciekł z miejsca zdarzenia, policji udało namierzyć się jego samochód, co znacznie pomogło w dalszym śledztwie.
Jak mówi detektyw Fitzpatrick, sprawca był w pełni świadomy czynu, którego dokonał:
Wysiadł z samochodu i popatrzył na potrąconego, wsiadł w swój samochód i podjął świadomą decyzję, aby odjechać, zamiast zadzwonić po pogotowie. Pojechał do domu i porzucił samochód. Dobrze wiedział, do czego doszło.
Ojciec Nicki Minaj - Robert Maraj zmarł w szpitalu na skutek poważnych obrażeń, których doznał. Jak czytamy na portalu "Mirror", sprawca został oskarżony o opuszczenie miejsca śmiertelnego wypadku samochodowego, jak i zacieranie śladów zbrodni.
Do tej pory Nicki Minaj nie skomentowała śmierci swojego taty. Relacja raperki z ojcem była niejednoznaczna. Jak wyznawała w jednym z wywiadów, Robert Maraj borykał się m.in. z nadużywaniem narkotyków i alkoholu. Po latach jednak udało mu się wyjść z nałogów.
Maraj za życia był dyrektorem finansowym oraz śpiewakiem gospel. Śmierć ojca Nicki nadeszła zaledwie cztery miesiące po urodzinach jej pierwszego dziecka. Artystka pokazała zdjęcie swojej pociechy swoim obserwatorom na Instagramie, którzy nie kryli zachwytu nad maluchem. W ciągu 18 godzin, fotografia została polubiona blisko cztery miliony razy.