Mimo szalejącej na całym świecie pandemii koronawirusa celebryci tłumnie ruszyli na egzotyczne wakacje. Zdecydowana większość z nich wybrała Zanzibar czy Meksyk. Na taki urlop zdecydowali się m.in.: Doda, Małgorzata Rozenek, Radosław Majdan czy Barbara Kurdej-Szatan. Piotrowi Gąsowskiemu udało się wygospodarować tydzień wolnego, więc postanowił również wybrać się na zagraniczne wojaże. W przeciwieństwie do kolegów i koleżanek z branży wybrał nieco tańszy kierunek - Egipt. Okazuje się jednak, że jego wczasy skończyły się równie szybko, jak zaczęły.
Piotr G±sowski zaplanował w ostatniej chwili tygodniowe wakacje w Egipcie. Aktor postanowił wybrać się na nie z córką Julią. Nie wszystko poszło zgodnie z planem, o czym sam zainteresowany opowiedział na Instagramie.
W nocy wykupiłem wycieczkę, nie dostawałem potwierdzenia. Denerwowałem się. Okazało się, że coś tam nie przeszło. No dobra, i tak już pieniądze zapłacone. Wsiadłem w taksówkę i pojechałem z córką Julką na lotnisko. Okazało się, że nie działa aplikacja taksówkowa i ścigają mnie, żebym zapłacił 45 złotych. Odprawiono nas, my szczęśliwi, uda się. Ni cholery! - opowiadał Gąsowski.
Okazało się, że paszport córki aktora jest nieważny. Właśnie dlatego ich wakacje skończyły się jeszcze w Warszawie.
Paszport Julki jest nieważny. I teraz czekamy, aż bagaż wyciągną. Słuchajcie, tak musi być. Jedni jeżdżą na Zanzibar, a drudzy czekają na lotnisku imienia Fryderyka Chopina i ledwo żyją, bo nie spałem ani minuty. Mnie się płakać chce - dodał.