Dziennikarz TVN o rodzinnej tragedii. Odwiedził grób zmarłego syna: Po kilkunastu dniach jego serduszko przestało bić

Wojciech Bojanowski podzielił się osobistą tragedią. Dziennikarz TVN odwiedził grób zmarłego synka i opowiedział o jego stracie.

Nie milkną echa po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Gwiazdy nie ukrywają swojego oburzenia i publikują osobiste historie, intymne zdjęcia oraz wychodzą na ulicę, by razem z innymi walczyć o prawa kobiet. Doświadczenia niektórych znanych osób są naprawdę przykre. O stracie dziecka opowiedział Wojciech Bojanowski.

Wojciech Bojanowski o rodzinnej tragedii

Dziennikarz związany ze stacją TVN pokazał na Instagramie, że odwiedził grób zmarłego syna. Stojąc nad jego grobem opowiedział o przebiegu ciąży żony i diagnozie, jaką usłyszeli od lekarzy. W czwartym miesiącu okazało się, że dziecko ma zespół Edwardsa. Ta rzadka choroba genetyczna najczęściej doprowadza do samoistnego poronienia. Jeśli jednak dojdzie do narodzin dziecka, będzie ono cierpieć na wiele schorzeń, które w dość szybkim czasie doprowadzą do jego śmierci. Zaledwie pięć do dziesięciu procent maluchów żyje dłużej niż rok. Mimo tego Bojanowski i jego żona zdecydowali, że spróbują.

Bardzo małe szanse, żeby urodzić się żywym i zdrowym. Ale podjęliśmy decyzję, że spróbujemy. Że może zdarzy się jakiś cud. Może Bóg pomoże. Tak chcieliśmy - mówił.
Zobacz wideo Dziennikarz TVN stracił dziecko

Choć oni podjęli decyzję, że nie chcą skorzystać z możliwości aborcji, to dziennikarz uważa, że każdy rodzic powinien mieć wybór:

Stwierdziliśmy, że może uda go wyleczyć. Byliśmy gotowi na to, by w domu urządzić szpital. By zmierzyć się z tym wszystkim, co się dzieje. Po kilkunastu dniach okazało się, że jego serduszko przestało bić. Pamiętam, jak się wtedy czuliśmy. Wiem, co to znaczy dla rodziców. Myślę, że dowolność, możliwość podjęcia decyzji to coś, co w tej szalenie trudnej sytuacji być może mogłoby się rodzicom po prostu należeć - dodał.

Internauci w komentarzach okazują mu swoje wsparcie i łączą się z nim w bólu. Dziękują mu także za zabranie głosu w tak ważnej sprawie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA