Kinga Duda została doradczynią swojego ojca. Ta decyzja wywołała wśród opinii publicznej niemałe zamieszanie. Głos w sprawie postanowił w końcu zabrać sam prezydent, informując, że jego córka z tytułu doradczyni społecznej nie zarabia ani złotówki. Zapomniał jednak dodać, że ma dostęp do prywatnej ochrony czy służbowego samochodu. Wszystko wskazuje na to, że Kinga będzie w stanie samodzielnie zapłacić za życie w Warszawie. Właśnie dostała nową pracę.
Dziennikarze tygodnika "Newsweek" dotarli do informacji, które potwierdzają, że córka prezydenta dostała nową pracę. Kinga wróciła do warszawskiej kancelarii, w której pracowała już przez trzy miesiące jako młodszy prawnik. Szacowano, że za to stanowisko mogła dostawać nawet siedem tysięcy złotych. Póki co nie wiadomo, jaką konkretnie rolę Kinga będzie pełnić w kancelarii adwokackiej Maruta Wachta, ale po odbytym stażu w Londynie z pewnością może liczyć na wysoką pensję.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Dawid Podsiadło ze sceny zwrócił się do córki prezydenta. "Kinga, taki ładny apel miałaś"
Praca na pełen etat oraz pełnienie obowiązków jako doradczyni zajmie Kindze mnóstwo czasu. Myślicie, że znajdzie czas, aby pomagać obywatelom? Profesor Tomasz Nałęcz w rozmowie z "Faktem" zasugerował, że czeka ją spore wyzwanie.
Myślę, że panią Kingę Dudę zaleje lawina korespondencji. Obywatele piszą setki listów do prezydenta, ale podobnie jest z doradcami.
Jesteśmy pewni, że Kinga świetnie poradzi sobie w nowej pracy. Mamy tylko nadzieję, że zadba również o swoje życie prywatne. O tym również chętnie napiszemy.