Meghan Markle i Harry po rezygnacji z pełnienia obowiązków królewskich wyjechali do Kanady. Tam spędzili kilka miesięcy, jednak później przeprowadzili się do Stanów Zjednoczonych, a dokładniej do Los Angeles i wynajęli ekskluzywną posiadłość. Była para książęca nie zabawiła w Beverly Hills długo. Ponoć już od sześciu tygodni mieszka w zakupionej pod koniec czerwca willi w Santa Barbara. Ich sąsiadami są między innymi: Ellen DeGeneres i Oprah Winfrey. Jak można się domyślać, w wartym ponad czternaście milionów dolarów domu nie zabrakło największych luksusów - kilku sypialni, kilkunastu łazienek, basenu czy boiska!
Ekskluzywna posiadłość, która swoim mieszkańcom oferuje szesnaście łazienek, dziewięć sypialni, bibliotekę, biuro, spa z oddzielną sauną - suchą i mokrą, siłownię, salon gier, teatr, piwnicę z winami, garaż na pięć samochodów, basen i boisko (!), została sprzedana za 14,7 milionów dolarów. I to nie byle komu, bo pełniącej do końca marca swoje obowiązki parze książęcej. Poprzedni właściciel willi kupił ją za jeszcze większą sumę - 25 milionów dolarów, a chciał sprzedać nawet za 34! Meghan i Harry poczekali jednak na dobrym moment i 18 czerwca zakupili swój dom w obniżonej cenie.
Posiadłość znajduje się w bogatej dzielnicy Montecito, do której prowadzi prywatna i dobrze chroniona droga. Sąsiadami wnuka królowej Elżbiety II są popularni amerykańscy celebryci. Meghan i Harry, by zakupić wymarzony dom, musieli wziąć kredyt hipoteczny. Jak podaje "Daily Mail", ponoć wbrew doniesieniom mediów nie skorzystali z finansowej pomocy księcia Karola i cieszą się z pierwszej tak dużej, a przede wszystkim własnej inwestycji.