Na początku stycznia Meghan Markle i książę Harry opublikowali na Instagramie oświadczenie, że zrzekają się królewskich obowiązków i chcą podzielić życie między dwa kontynenty. Choć minął już ponad tydzień, media wciąż żyją tą sprawą. Brytyjscy dziennikarze wciąż docierają do kolejnych osób powiązanych z parą. Ostatnio skontaktowali się z byłą dziewczyną księcia Harry'ego, o czym pisaliśmy TUTAJ. Teraz uzyskano informacje od przyjaciela Meghan.
Brytyjski portal Daily Mail dotarł do osoby z otoczenia Meghan Markle, która zdradziła, dlaczego żona księcia Harry'ego potrzebowała zmiany. Podobno czuła się uwięziona i potrzebowała wolności.
Meghan czuła, że musi uciec, ponieważ królewskie życie miażdżyło jej duszę - mówił przyjaciel Meghan.
Źródło portalu twierdzi, że Markle nareszcie może "oddychać" i czuje się wolna. Teraz może samodzielnie decydować, co chce robić i nie musi czekać na pozwolenie.
Decyzja o odejściu była kwestią życia i śmierci - śmierci jej ducha - powiedziało źródło portalu.
Informator twierdzi, że Meghan obawiała się także o swojego syna. Nie chciała, aby Archie wychowywał się w tak "toksycznym środowisku". Podobno czuła, że monarchia ją ogranicza i nie może być najlepszą matka dla swojego dziecka.
Powiedziała, że nie chce, żeby Archie był zestresowany i zaniepokojony. Czuła, że to dla niego toksyczne środowisko, ponieważ było za dużo napięcia i stłumionych frustracji - stwierdził.
Podobno Meghan była nieszczęśliwa w Wielkiej Brytanii. Miała problemy z zasypianiem i zaczęła mieć napady lęku, bo bała się przyszłości.
Książę Harry po spotkaniu z królową i księciem Williamem wciąż przebywa w Londynie. Meghan wraz z ośmiomiesięcznym Archiem wróciła do Kanady i czeka na męża.
DK
ZOBACZ: Wpadki na królewskich ślubach Windsorów