Mimo iż Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz i Kazimierz Marcinkiewicz rozwiedli się trzy lata temu, konflikt między nimi nadal trwa. Od dłuższego już czasu byli małżonkowie spotykają się na sali sądowej i wykłócają o alimenty dla kobiety. Afer z byłym premierem w roli głównej nie brakowało. Teraz jego była żona wystąpiła w telewizji i skomentowała życie prywatne.
W zeszłym roku "Super Express" opublikował nagranie kompromitujące byłego premiera Polski. Filmik, który był własnością Izabeli, nie powstał przez przypadek. Kobieta wyjawiła powód swojego zachowania w Polsat News.
Był to dla mnie trudny czas. Nagrałam to ze strachu o siebie. Ponieważ to nagranie jest według mnie dość agresywne. Ale moim celem było to, żeby ta osoba, wiedząc, że jest nagrywana, przestała wypowiadać te słowa.
Padło pytanie, czy Izabela zarobiła cokolwiek na nagraniu.
Nie zarobiłam na tym nic. Film był przekazany to sprawy rozwodowej. Miał pokazywać jego zachowanie. Nasz związek jest tematem chwytliwym.
Małżeństwo Marcinkiewiczów było bardzo medialne.
Był i się zmył. Mi to nie przeszkadzało, z racji tego, że ja funkcjonowałam w Londynie. Zaczęło mi to przeszkadzać, bo przeprowadzce do Polski z końcem 2012 roku. Nie miałam tu nic i nikogo. Od samej przeprowadzki wszystko szło w dół. Nie otrzymywałam wsparcia. (...) Nie żałuję powrotu do Polski, bo znalazłam biologiczną matkę.
Olchowicz wróciła wspomnieniami do dzieciństwa.
Mając około trzech lat, byłam adoptowana, ale ci rodzice prawa rodzicielskie zdobyli, kiedy miałam sześć lat. Dzieciństwo wspominam dobrze, jednak rzeczywiście tej miłości i takiej bliskości nigdy tak naprawdę nie doznałam. Być może później, jako dorosła poszukiwałam tego.
Marcinkiewicz na początku związku nie znał przeszłości żony. Izabela opowiedziała o tym, bo została niejako zmuszona.
Opowiedziałam o tym wszystkim mężowi przez tabloidowy artykuł. Poprosiła męża, by doprowadził do usunięcia tego tabloidu. Z nikim się tym nie dzieliłam. Ja nawet nie wiedziałam, kiedy się urodziłam, to mówiłam na przykład w samolocie w nocy. Tworzyłam to tak, jakbym chciała to widzieć i pierwszym mężczyzną był Kazimierz. Nie chciałam mówić o tym mężowi od razu, czy jestem adoptowana, czy nie. (...) Kazimierz nie rozumiał mojej sytuacji. Śmiało mogę to powiedzieć. Polegało to na zadowalaniu tej drugiej strony.
Gdy Izabela poznała Marcinkiewicza, nie wiedziała, jak bardzo był znany, jak bardzo media interesowały się jego osoba.
Ja popełniłam okropny błąd. Nie zrobiłam wywiadu na temat Kazimierza. Nie wiedziałam, kogo poznałam. Żyjąc w Londynie, nie wiedziałam o nim wszystkiego tego, co się dzieje w Polsce i jak media podchodzą do jego życia i jak się nim interesują.
Jak wygląda sprawa z alimentami?
Muszę pracować, bo nie otrzymuję alimentów od 2017 roku. Ale nie będę mówiła, co robię. Nie jestem osobą, która chciały żyć na czyjś koszt. Nigdy tak nie żyłam.
Oprócz wspomnianych tematów, Izabela opowiedziała o chorobie. Wyjaśniła, że ma niedowład ręki i będzie chodzić z ortezą tak długo, jak będzie mogła, bo w innym wypadku musiałaby poddać się amputacji.
CW