Dawid Podsiadło to niebywale utalentowany polski artysta, który ceniony jest nie tylko za głos czy muzykę, ale także, a może i przede wszystkim za przekaz, który zawiera w swoich utworach. Teraz okazuje się, że Dawid chyba ponownie nas zaskoczył i w jednej z piosenek z najnowszego albumu pt. "Małomiasteczkowy", zamieścił ukryte przesłanie. Co chciał nam tym samym przekazać?
Utwór "Nie ma fal" cieszy się w sieci ogromną popularnością. Sam teledysk do piosenki liczy już sobie ponad 25 milionów odtworzeń. Co jednak najciekawsze, zdaniem jednego z polskich YouTuberów, piosenka niesie za sobą ukryty przekaz. Simon Losik opublikował film, w którym doszedł do jasnego wniosku, iż refren utworu "Nie ma fal" puszczony od tyłu brzmi zupełnie inaczej, a przy tym naprawdę bardzo intrygująco. Co możemy wówczas usłyszeć? Jest tutaj klika domysłów, jednak każdy z nich skupia się głównie wokół słowa "Love" oraz zwrotu "Fall in love", co w polskim tłumaczeniu dosłownie oznacza "miłość", a także "zakochałem się". A oto przykłady:
I'm in love.
Fall in love.
Falling love - czytamy w komentarzach pod wideo Simona Losika.
Internauci jednogłośnie zgodzili się z YouTuberem, przyznając mu tym samym pełną rację i rozpoczynając dalszą dyskusję w tym temacie.
Na okładce albumu Dawid stoi tyłem, może to też ma jakieś znaczenie.
Utwór ten jest o randkowaniu, poznawaniu się i tworzeniu więzi, więc refren od tyłu "i'm in love", jak najbardziej pasuje do ogółu - zauważają internauci.
Wydaje się więc, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. Czy Dawid w jakże inteligentny sposób próbował nam przekazać, że jest zakochany? Jak wiadomo, Podsiadło niechętnie mówi o swoim życiu osobistym, jednak być może właśnie zrobił to przy pomocy muzyki? Naprawdę wiele na to wskazuje. A jakie jest Wasze zdanie w tym temacie? Koniecznie obejrzyjcie ten materiał wideo i oceńcie tę zaskakującą teorię sami.
DH
Komentarze (8)
Utwór "Nie ma fal" niesie za sobą ukryty przekaz? Właśnie dotarł do niego znany YouTuber. Co chciał nam przekazać Dawid Podsiadło?
Może Podsiadło jest jak Mercury pod względem preferencji seksualnych.
Może, tak jak on śpiewa o tym, że jest zakochany.
Może...
Tyle, że utwór, którym nas Podsiadło uraczył jest jak gumka od majtek. Niestety nie do odusłyszenia. Lansowanie tego pana jest charakterystyczne, dla pewnych kręgów artystycznych. Podobieństwo do Andrzeja Piasecznego zupełnie przypadkowe?