Jimmy Kimmel, komik, showman, osobowość telewizyjna, słynie z szalonych pomysłów i żartów, jakimi bawi widzów. Tym razem jednak zupełnie poważnie opowiedział o niebezpiecznej operacji, jaką przeszedł jego urodzony w kwietniu syn William “Billy” Kimmel.
Billy urodził się 21 kwietnia z poważną wadą serca, którą wykryto już 3 godziny po urodzeniu.
Moja żona leżała w łóżku, a niezwykle uprzejma pielęgniarka Cedars-Sinai usłyszała szmery w sercu i zobaczyła, że chłopiec robi się siny, co nie było normalne - mówił Kimmel daremnie powstrzymując łzy.
Lekarze zorientowali się, że nie ma wystarczającej ilości tlenu we krwi, sercu i płucach. Niezbędna była natychmiastowa operacja, którą wykonano w szpitalu dziecięcym w Los Angeles.
Operacja powiodła się, jednak trzeba ją będzie powtórzyć w ciągu najbliższych 3 do 6 miesięcy - tłumaczył widzom swojego show Kimmel. Udało mu się też chwilami wpleść w swoją opowieść nieco humoru.
Biedne dziecko, nie tylko ma wadę serca, ale też i moją twarz - żartował.
Dodał, że dziecko opuściło już szpital i jest w domu. Podziękował też wszystkim, którzy w tym czasie dodawali mu otuchy.
Przede wszystkim chcę podziękować mojej żonie Molly. Głównie za to, że pozwala mi uprawiać ze sobą seks. Ale także za to, że była taka silna i zrównoważona, taka pozytywna i taka kochająca, podczas tego najgorszego koszmaru, jakiego może doświadczyć świeżo upieczona matka.
JZ