Ginger Alden była ostatnia partnerką Elvisa Presleya. To do niej skierował swoje ostatnie słowa. Po kilku godzinach znalazła go martwego.
Ginger Alden, z którą Elvis Presley spotykał się przed śmiercią, wydaje książkę ze swoimi wspomnieniami. Zapewne znajdziemy tam sporo nieznanych dotąd prywatnych informacji o królu rock and rolla. Niektóre Alden ujawnia już teraz. Zdradziła na przykład, jakie były jego ostatnie słowa.
Idę do łazienki poczytać - cytuje Dailymail.co.uk.
Brzmi to zaskakująco banalnie, jednak z tego, co mówi Alden, były to ostatnie słowa, jakie wypowiedział do drugiej osoby. Był wczesny poranek 16 sierpnia 1977 roku. Presley cierpiał na bezsenność i nie chciał przeszkadzać swojej partnerce.
Dobrze, tylko nie zaśnij - miała odpowiedzieć Alden.
Na wszelki wypadek zostawiła mu włączoną lampkę do czytania i zasnęła. Z dalszej jej relacji wynika, że kiedy obudziła się o drugiej po południu, lampka wciąż była włączona. Podeszła do łazienki, zapukała do drzwi, potem go zawołała i w końcu weszła.
Wtedy właśnie go zobaczyłam.
Presley zsunął się na podłogę z rękami złożonymi przy twarzy, "jakby się modlił". Kiedy go dotknęła, był zimny.
Uderzyłam go kilka razy i kiedy odwracałam jego głowę, wydawało się, jakby westchnął - relacjonowała. - Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że nie żyje. Bóg nie mógłby zabrać go tak szybko.
Uruchomiła znajdujący się przy łóżku w sypialni interkom i wezwała pomoc. Co było dalej, jest już powszechnie znane. Próby przywrócenia Presleya do życia nie powiodły się. O godzinie 15.30 w Baptist Memorial Hospital oficjalnie potwierdzono jego śmierć.
Ginger Alden ma 57 lat. Książka, w której wspomina legendę rock and rolla ukaże się 2 września.
alex