Więcej o programach TV znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Czwarta edycja "Hotelu Paradise" za nami. Przed byłymi uczestnikami programu postawiono nie lada zadanie. Spośród dwóch finałowych par, czyli Nany i Łukasza oraz Sary i Michała, musieli wybrać tę, która stanie na ścieżce lojalności. Co wygrało tym razem? Miłość, lojalność czy może chęć zdobycia wielkiej wygranej?
W poprzednim sezonie na ścieżce lojalności stanął Krystian z Basią. Mężczyzna niespodziewanie rozbił złotą kulę, zgarniając całą kwotę dla siebie. Okazało się jednak, że zamierza podzielić pieniądze na cztery części i sprawiedliwie oddać część wygranej partnerce oraz drugiej finałowej parze - Bibi i Simonowi. W czwartej edycji także nie zabrakło emocji! Co się wydarzyło?
Zanim pary spotkały się na ostatecznym głosowaniu, miały okazję zadzwonić do swoich bliskich. Rodziny nie wiedziały o ich udziale w finale. Później finaliści, szykując się do finału, rozważali, czy rzucić kulą czy też nie. Wszystkim udzielała się stresująca atmosfera.
Mieszkańcy "Hotelu Paradise" zdecydowali o tym, kto powinien stanąć na ścieżce lojalności. Emocje sięgały zenitu, a wybór niektórych zaskoczył. Sara i Michał zostali wybrani jako para, która zawalczyła ze sobą o nagrodę - 100 tys. złotych.
Sara i Michał cieszą się największą sympatią mieszkańców zanzibarskiego hotelu. Sam wybór nie oznaczał jednak od razu wygranej. Przed nimi była jeszcze ścieżka lojalności. Musieli zdecydować, czy dojść do 100 tys. zł i podzielić się pieniędzmi, czy na dowolnym polu rzucić kulą i zachować przypisaną kwotę tylko dla siebie. Sara była niepewna, czy Michał będzie lojalny wobec niej. Na każdym polu dopytywała partnera, czy chce rzucić kulą. Ten podsycał emocje. W końcu Sara rzuciła kulą na polu 90 tysięcy złotych, czym zaskoczyła wszystkich. Michał przegrał wszystko, a jego partnerka stała się bogatsza o niemałą kwotę. Ku zdziwieniu partnera, otrzymała oklaski od pozostałych uczestników. Zwróciła się także do nich.
Przyjaźń jest dla mnie bardzo ważna. Myślę, że jeśli jest prawdziwa, to przetrwa taką próbę - powiedziała. - Część pieniędzy chciałabym przeznaczyć na wspólny melanż, który razem wymyślimy.
Michał przyznał, że był w szoku. Stwierdził, że sam by tak nie postąpił. Jak podsumowała Klaudia El Dursi - wygrał rozum, nie serce.