Kasia ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" sprawiała wrażenie najbardziej spragnionej miłości ze wszystkich uczestników. Kobieta otwarcie mówiła, że nie ma wygórowanych wymagań i da szansę każdej osobie, którą dobiorą dla niej eksperci. Kiedy stanęła na ślubnym kobiercu z Pawłem, oboje wyglądali na wniebowziętych. Niestety, już podczas podróży poślubnej nadmiar nowych emocji zaczął przytłaczać uczestniczkę.
Para na podróż poślubną wybrała się w góry. Spędzili ten czas na spacerach, wspólnym przyrządzaniu posiłków, graniu w karty i pierwszych czułościach. Te ostatnie jednak wychodziły przede wszystkim ze strony Pawła, który bez oporu zabiegał o względy Kasi. Uczestniczka wyznała, że czuła się tym nieco skrępowana:
Nie przyzwyczajona jestem do takich czułych gestów. (...) Bardzo się cieszę, że on mnie adoruje, ale czasami mam taką krępację.
Podczas grania w karty, Paweł postanowił wręczyć Kasi prezent, który kupił jeszcze przed ślubem. Kobieta dostała od niego naszyjnik, który wprowadził ją w jeszcze większe zakłopotanie. Jak sama przyznała - było to dla niej nieco za dużo.
Było mi bardzo miło i w ogóle, ale... dla mnie to jest już za dużo. Ja też się głupio poczułam, bo nic dla niego nie miałam. (...) Dla mnie tempo jest za szybkie.
Widzowie show TVN-u mieli okazje wysłuchać komentarza eksperta odnośnie zachowania Kasi. Jak twierdzi, doszło w jej przypadku do mechanizmu obronnego przed czymś, co jest dobre.
Kasia zaczyna się spinać. To bardzo częsty mechanizm, kiedy my zderzamy się z czymś bardzo dobrym, nawet jest takie powiedzenie: było za miło, żeby było prawdziwe - powiedział psycholog Piotr Mosak.
Jak oceniacie zachowanie Kasi?