Kinga Rusin od pewnego czasu podróżuje po świecie. Dziennikarka nadal jednak interesuje się sytuacją swojej rodzimej stacji TVN i angażuje w sprawy polityczne, o czym pisze na swoim Instagramie. Niestety wielu obserwatorów, podobnie jak Jan Śpiewak, zarzuca jej, że jest jedną z tych "oderwanych od rzeczywistości celebrytów, którzy uczą nas robaków, co mamy myśleć i jak mamy żyć".
Kinga Rusin przez wiele lat tworzyła "Dzień dobry TVN" i prowadziła kilka popularnych programów tej stacji. Nazywana była złośliwie "pupilką Miszczaka". Niestety dziennikarka nie pojawiła się na ślubie dyrektora stacji TVN z Anną Cieślak. W mediach społecznościowych nie pogratulowała ani nie złożyła życzeń świeżo upieczonym małżonkom. Na tej podstawie niektóre media wywnioskowały, że Rusin nie jest już ulubienicą Edwarda Miszczaka. Ich zdaniem dziennikarka nie dostała też propozycji współpracy. W opinii "Super Expressu" gwiazda od kilku miesięcy podróżuje po świecie, a tak długa przerwa w branży telewizyjnej jest równoznaczna z końcem kariery.
Dziennikarka postanowiła odpowiedzieć mediom na takie insynuacje
Odpowiadając 'sympatycznym' dziennikarzom z Superaka, martwiącym się o moje występy telewizyjne: otrzymałam od stacji TVN dwie ciekawe propozycje: prowadzenia 'Power Couple' na głównej antenie w sobotę, w 'prajmtajmie' oraz programu w TVN Style. Nie skorzystałam, robię teraz inne rzeczy, ale wciąż uwielbiam TVN i będę go bronić wraz z innymi dziennikarzami wolnych mediów, tak jak do tej pory. Pozdrowienia z Afryki - napisała dziennikarka.
W ubiegłym roku Kinga Rusin tłumaczyła swoje odejście z TVN chęcią współtworzenia nowych projektów telewizyjnych i biznesowych. Zresztą bardzo dobrze prosperuje też firma kosmetyczna dziennikarki. Może taka przerwa jest jej potrzebna.
Czy sądzicie, że Kinga Rusin jest skończona w TVN?