Mimo głośnego i medialnego rozstania z Jarosławem Kretem, Beata Tadla w pracy daje z siebie wszystko. Nie inaczej było podczas emitowanego na żywo programu "24 godziny" w Nowa TV. Prezenterka tryskała dobrym humorem i żartowała ze współprowadzącym, Jarosławem Kulczyckim.
Sytuacja zmieniła się o 180 stopni, kiedy nagle w studiu pojawił się... Jarosław Kret, który tak się składa, że akurat pracuje w tej samej stacji telewizyjnej, co jego była partnerka. Prezenterka unikała kontaktu wzrokowego ze swoim eks i całą uwagę skupiła na kamerze. Jej pełna dezaprobaty mina mówiła więcej niż tysiąc słów. Nagranie pochodzi z początku marca, ale dopiero teraz robi furorę w sieci:
Jarosław Kret, który pracuje jako pogodynek, opowiadał w studiu o zbliżającym się wiosennym ociepleniu. Próbował też rozładować atmosferę żartami o zapraszaniu kobiet na łąkę.
Za chwilę pójdziemy na łąkę, można zaprosić wszystkie dziewczyny na łąkę, niech się położą i... wąchają kwiaty - próbował żartować Kret.
Cóż, nie zazdrościmy im tej niezręcznej sytuacji.
OG