Tego jeszcze nie było. Tym razem to Kuba Wojewódzki został zapowiedziany w swoim show. Zrobił to Igor z kabaretu Paranienormalni.
To był jeden z najciekawszych, a na pewno jeden z najśmieszniejszych odcinków show Kuby Wojewódzkiego . Igor Kwiatkowski i Robert Motyka z kabaretu Paranienormalni udowodnili, że potrafią rozśmieszyć prawie od niechcenia. Słowo pisane nie odda wszystkich subtelności, którymi rozśmieszali w trakcie rozmowy z Wojewódzkim. Aż się chce powtórzyć za Dariuszem Szpakowskim: szkoda, że państwo tego nie widzieli! A śmiesznie było już od początku.
Zastanawiacie się, co ja tu robię? To proste. Ten program potrzebuje gwiazdy. Potrzebuje też inteligentnego prowadzącego. Niestety, tutaj takiego nie ma. Proszę państwa, stary człowiek i jeszcze może, Kuba Wojewódzki ! - zapowiedział gospodarza programu Igor z kabaretu Paranienormalni.
Bohaterem, a właściwie bohaterką spotkania była Mariolka, kultowa już postać odtwarzana na scenie przez Igora Kwiatkowskiego. Wojewódzki zapytał Roberta Motykę, czy nie czuje się przez to "tym drugim", mniej ważnym w drużynie.
Ja uważam za ogromne szczęście, że spotkaliśmy się na twórczej drodze i fajnie, że mamy dużo wspólnych mianowników i możemy robić to, co robimy bez napinki pod tytułem: kto ma być z przodu.
Nie ma między wami rywalizacji? Nie wierzę - powątpiewał Wojewódzki.
To jak w drużynie piłkarskiej, jeden strzela gola, a drugi podaje - pospieszył z porównaniem Igor. Porównanie okazało się jednak chybione.
To nie nasza drużyna - błyskawicznie zaripostował Wojewódzki.
Potem Kuba Wojewódzki zapytał obu kabareciarzy, czy nie zdarza im się być obleganymi przez groupies.
Kiedy zaczynaliśmy robić kabaret, mieliśmy po dwadzieścia kilka lat. Teraz czuć, że trochę się zmieniło, bo podchodzą do ciebie, na przykład kiedy gramy dla studentów i podchodzi do ciebie bardzo ładna studentka i wciągamy brzuch - powiedział Robert.
W tym momencie trzech panów "po trzydziestce", czyli Igor Kwiatkowski, Robert Motyka i Kuba Wojewódzki zaczęli się licytować, który zgrabniej wciąga brzuch. Znowu, powtórzmy za Szpakowskim: szkoda, że państwo tego nie widzieli! Kwiatkowski potrafił fałdką brzucha przykryć pasek od spodni! Po tej efektownej prezentacji panowie wrócili do kontynuowania wątku studentek proszących o autograf. Obrazowo wypowiedział się Igor.
Wygląda to tak. "Dla kogo?". "Proszę pana, dla...". "Jaki tam pan, mów mi Igor". "Nie, proszę pana...!". Czujesz, że coś już minęło.
Co ty, ja mam pięć dych! - rzucił Wojewódzki.
I co, mówią do ciebie panie Kubo? - zapytał Robert.
Co ty, bambi, bubu. Słuchaj, byłem w klubie w weekend, wyjechała moja dziewczyna, poszedłem do klubu. Panowie, nie należy mieć stałych partnerek. Dawno nie wychodziłem. "Syreni śpiew" koło mnie (lokal w Warszawie - red.). Podchodzą dziewczyny, w klubie, w Warszawie i mówią: niech pan mi się tu podpisze. Od kropki do kropki - Wojewódzki złapał się za sutki.
Podpisałeś? - chciał wiedzieć Robert.
Tak! Skończyłem na pośladku. Jakieś nowe pokolenie przyszło! Takie, które wie, po co sięgać.
W programie dowiedzieliśmy się też w jaki sposób "narodziła się" Mariolka.
Ona na początku nazywała się laska. Nie Mariolka, tylko laska. Kończymy występ. To były nasze początki, więc nie mieliśmy wielkiego repertuaru, widzowie chcieli bis. My nic nie mieliśmy, ale powiedziałem do publiczności, że jeżeli dobrze się sprężą, to Igor zrobi państwu laskę - opowiedział Robert.
Nie miałem ani ciuchów, ani peruki... mówię, że to nie jest śmieszne. Ludzie jednak chcieli, żebym pokazał. Zagrałem i ludzie się z tego śmiali... - skromnie dodał Igor.
Mieliśmy do tego nie wracać. To był jednorazowy strzał. Potem się okazało, że to żyje na Youtubie własnym życiem.
No, proszę. Spodziewaliście się, że Mariolka narodziła się przez przypadek?
alex