"X Factor" to telewizyjny hit z zagranicy. Format przewiduje, że show prowadzi mężczyzna. Decyzja o tym, że polską edycję programu poprowadzi dziennikarz TVN24 Jarosław Kuźniar zelektryzowała wszystkich... Kuźniar rzekomo miał być "czarnym koniem" "X Factor", a ten z kolei miał go wypromować na nową gwiazdę TVN. Niestety, od czasu Kasi Sowińskiej i Agnieszki Popielewicz w polskiej telewizji nie było słabszego prowadzącego. Na Facebooku powstała nawet grupa, która żądała odejścia prezentera z programu. Jarek Kuźniar okazał się największym przegranym "X Factor". Dlaczego?
Prowadzący już na pierwszych castingach rozczarował producentów. Był sztywny, nie potrafił się wyluzować, a przez to wypadał bardzo sztucznie. Ponadto - co chyba najgorsze - ginął w tłumie młodych i kolorowych ludzi chętnych do udziału w programie. Na wszelkie uwagi produkcji reagował nerwowo, w efekcie bardzo dużo dublował. Ekipa była na niego wściekła!
Jeśli ktoś chce robić karierę w show-biznesie, musi dobrze wyglądać. Garnitury Mariusza Przybylskiego i Tomasza Ossolińskiego są świetne, ale nadają się do prowadzenia gal i ew. programów w TVN24, a nie do "X Factor". Zważywszy na to, że przy takim programie pracuje cały sztab stylistów, wizażystów i fryzjerów zastanawia dlaczego Jarek nie chciał poeksperymentować np. ze spodniami z niskim krokiem, szalikami, okularami itd. Wizerunkowo Kuźniar był zachowawczy i bardzo nudny. Pamiętacie Maćka Rocka w "Idolu"? Tak powinien wyglądać prezenter "X Factor"!
Zachowanie Jarka Kuźniara na scenie jest nie do powtórzenia przez żaden kabaret! W każdym odcinku prezenter miał wyuczone dwa "układy". Ten trudniejszy, którego używał, gdy program się rozpoczynał (zbiegał po schodach i skręcał w prawo) i łatwiejszy, gdy program powracał na antenę po przerwie reklamowej (wtedy chodził "po kwadracie" obok jury). W pozostałych momentach jak kołek stał na środku sceny. Okazał się bardzo słabym showmanem - zamiast animować publiczność, był nią bardzo stremowany.
Nie było odcinka, w którym Jarek by się nie pomylił, czegoś nie przekręcił. Co dziwne - scenariusz każdego programu był niemal identyczny, a i miał do dyspozycji prompter, z którego - niczym Justyna Steczkowska w trzeciej edycji "Gwiazdy tańczą na lodzie" - bezwstydnie nadmiernie korzystał. "X Factor" tym różni się od TVN24, że w studiu jest publiczność. Wszyscy widzieli, że stale tylko czyta... Gdy musiał zadać pytanie "od siebie", najczęściej było ono mało trafne. Gdy chciał być śmieszny, nie wychodziło... Np. gdy spytał Gienka jak się czuje, gdy dostaje tyle oklasków...
Uczestników traktował z wyższością, niektórych faworyzował (pamiętne powtarzanie w półfinale jak mantry zdania, że "Gienek na pewno będzie w finale" w trakcie, gdy głosowanie widzów było w toku!), Michała Szpaka z kolei obrażał ze względu na nieokreśloną tożsamość seksualną. Jeśli chodzi o jury - nie umiał moderować ich dyskusji. Gdy próbował - przerywał i panowała niezręczna cisza...