• Link został skopiowany

15-letnia córka znanego reżysera: Nazywają nas potworami z probówek. Dzieci z in vitro myślą, że są sztuczne

Bogna Sworowska, Andrzej i Małgorzata Saramonowiczowie, Andrzej Wolf to bohaterowie artykułu "Dzieci z próbówki. Sztuczne czy prawdziwe" w tygodniku "Wprost". Opowiedzieli o swoich doświadczeniach z metodą in vitro, ale przede wszystkim o stosunku społeczeństwa i Kościoła do ich dzieci.
Bogna Sworowska, Ivan. Bogna Sworowska, Ivan. Skan z

Bogna Sworowska i Ivan

Bogna Sworowska, dzięki metodzie in vitro, urodziła długo wyczekiwanego synka Ivana. Na leczenie zdecydowała się jednak w dość późnym wieku. Miała 37 lat, co stanowiło duże ryzyko. Udało się już w pierwszej próbie.

Rodzice dzieci poczętych dzięki in vitro, prędzej czy później, stają przed problemem, jak powiedzieć dziecku o jego poczęciu i czy w ogóle uświadamiać je w tej kwestii. Bogna Sworowska powoli oswaja 8-letniego Ivana z tą wiadomością.

Bardzo bałam się, że wiadomość ta wyjdzie ze strony szkolnych kolegów lub ich rodzin. Wiadomo, że to różni ludzie o różnych systemach wartości, różnych zamiłowaniach politycznych. Wolałam uprzedzić. Nie chciałam (...), by usłyszał te wszystkie negatywne słowa.

Sworowska Bognafot. KAPIF

A takich opinii nie brakuje.

Nie wolno tolerować wypowiedzi typu "dzieci Frankensteina" czy że są gorsze od innych. Wypowiedzi tego typu wynikają z niewiedzy. Skoro ktoś chce zabierać głos w tych kwestiach, powinien się do nich przygotować - punktuje Sworowska. - Ja nie dyskutuję publicznie o metodach wydobycia gazu łupkowego, bo się na tym nie znam.

Dla Sworowskiej najdotkliwsze są jednak komentarze ze strony hierarchów kościelnych.

Jestem osobą wierzącą, dlatego takie wypowiedzi hierarchów Kościoła na temat metody, o której nie mają pojęcia, bardzo mnie bolą. Wciąż wierzę. Choć oddalam się od Kościoła, nie oddalam się od Boga.
Andrzej Saramonowicz. Andrzej Saramonowicz. AG

Andrzej i Małgorzata Saramonowiczowie

On - uznany reżyser filmowy, ona - utalentowana pisarka. Do szczęścia brakowało im jedynie upragnionego dziecka. Andrzej i Małgorzata Saramonowicze leczyli się wiele lat. W końcu w klinice Novum znaleźli odpowiednią pomoc nie tylko medyczną, lecz także wsparcie psychiczne.

Myślano nie tylko o tym, żeby doprowadzić do szczęśliwego urodzenia dziecka, ale też o tym, żeby rodzice dotrwali do tego momentu w dobrym stanie psychicznym. A to nie było proste.

11.10.1996 MALGORZATA SARAMONOWICZ Fot. ANNA BIAŁA

Konstancja Saramonowicz, Małgorzata Saramonowicz Konstancja Saramonowicz, Małgorzata Saramonowicz Skan z 'wprost'

Konstancja Saramonowicz

15-letnia Konstancja Saramonowicz otwarcie mówi we "Wprost", co zniechęciło ją do religii.

Po komunii byłam wierząca. Przez miesiąc. Zawsze coś. Potem zaczęłam czytać o in vitro. Po tym czego dowiedziałam się z wypowiedzi księży, zdecydowałam, że nigdy więcej nie pójdę do kościoła.

Dziewczyna czuje się odrzucona.

Oni nie chcą mnie, to ja tam łazić nie będę - mówi z butą Konstancja. - Nazywają nas towarem zakupionym w sklepie, potworami z probówek, imitacjami ludzi, dziećmi Frankensteina...

Jednak stanowczy ton nie dość ukrywa niezrozumienia dla całej sytuacji.

Kto może w twarz powiedzieć drugiemu człowiekowi, że jest gorszy od innych tylko dlatego, że się urodził? Kto może powiedzieć rodzicom, że jeśli nie mogli mieć dzieci, to trudno, powinni się z tym pogodzić i nie marudzić, a nie przedłużać swoje "wadliwe geny".

To ostre słowa jak na wrażliwą dziewczynkę.

Wadliwe geny? O czym ty mówisz? - dopytywała się zaniepokojona dziennikarka, Marta Bratkowska.
Tak, tak wadliwe i złe geny, z których rodzą się niedorobione i słabe osobniki, zanieczyszczające nasz gatunek. Takie głosy też były!

Słowa Konstancji przerażają.

Nie rozumiem, jak można być tak no... złym, żeby powiedzieć coś takiego i jeszcze być z tego dumnym i ogłupiać tym innych. A przez takich księży i biskupów ludzie cierpią. I dzieci myślą, że są gorsze od innych, że są sztuczne.
Pamiętam, jak kiedyś siedziałam z mamą na kanapie i oglądałyśmy razem telewizję. Miałam wtedy z siedem czy osiem lat. Transmitowana była msza, podczas której odczytywany był list o in vitro. W pewnym momencie odwróciłam się do mamy i zapytałam: "Mamo, dlaczego on mówi, że ja jestem dzieckiem szatana? Coś jest ze mną nie tak?" - dodaje Konstancja.

Andrzej Wolf, operator filmowy

Trzecia rodzina, która wypowiedziała się dla "Wprost", tak wspomina swoją historię:

To było szaleństwo - wspomina Andrzej Wolf, operator filmowy. - Dostaję telefon, że pilnie potrzebne jest nasienie i mam natychmiast stawić się w klinice. Pędzę tam z koszmarną migreną. Wpadam, każą mi iść do pokoju. Pod drzwiami cały personel czeka aż pan Wolf... Wiadomo co. Koszmar. Głowa pęka, a jedyną pomocą "erotyczną" w tym pokoju jest obrazek Wenus z Milo.

Andrzej i Karolina Wolf

Jednak udało się. Karolina urodziła się przy pierwszej próbie. Andrzej Wolf we "Wprost" przyznaje, że ma żal do Kościoła:

Biskup Pieronek nazywa ich "antychrystami"(...). Glemp twierdzi, że moja córka jest z grzechu, bo z onanizmu. Niech mi nie gadają, że to grzech, bo sami to robią. Ciągle doszukują się obrazy uczuć religijnych, a to oni obrażają moje święte uczucia ojcowskie. Nie mają pojęcia o niczym, także o cierpieniu kobiety.

Karolina Wolf o sposobie poczęcia dowiedziała się dopiero w dniu swoich 18. urodzin. Informację tę przyjęła na zimno. Od tamtego czasu jednak nie waha się otwarcie i bez emocji mówić o tej medycznej terapii. Wraz z ojcem nie boi się radykalnych środków.

Karolina WolfScreen z Facebook.com

Po raz pierwszy zabrali głos w sprawie in vitro w szpitalu św. Zofii na przedwyborczym spotkania z kandydatem na prezydenta, Bronisławem Komorowskim.

Komorowski mówił o in vitro, aborcji i eutanazji - mówi we "Wprost" Andrzej Wolf.  - Wszyscy politycy w tym kraju wymieniają jednym tchem aborcję, eutanazję i in vitro. Żadnej delikatności rozróżnienia. Wstałem i powiedziałem, żeby nie wkładał ich do jednego worka. Nie obrażał ich , bo tu "przy prezydencie siedzi dziecko z in vitro". Myślę, że to trochę otworzyło mu oczy. Potem długo rozmawiał z Karoliną.

Wolf i jego córka czują się dyskryminowani.

Jak oni mogą mówić, że moje dziecko jest gorszym człowiekiem? Jakbym znalazł sensownego adwokata, to wytoczyłbym im wszystkim proces o obrazę uczuć - podsumowuje operator.
Więcej o: