Maja Sablewska przez lata była menadżerką gwiazd. Jej kariera zyskała rozpędu, kiedy wystąpiła jako jurorka w programie "X Factor". Niestety, fani muzycznego show w drugiej edycji już jej nie zobaczyli. Dopiero teraz przyznała, co zaszło między nią a kolegą z pracy.
Więcej artykułów o gwiazdach znajdziesz na: Gazeta.pl.
Maja Sablewska udzieliła wywiadu Żurnaliście, w którym cofnęła się do 2011 roku. Wyznała, że za decyzją Edwarda Miszczaka na temat jej zwolnienia, stał wtedy Kuba Wojewódzki.
Pamiętam taki moment, kiedy poszłam do gabinetu Edwarda Miszczaka po "X Factorze", po pierwszej edycji, która była ogromnym sukcesem, i usłyszałam, że nie będzie mnie w kolejnej edycji, ponieważ mój kolega, Kuba Wojewódzki, sobie tego nie życzy. To było grube. Powiedziałam, że ja tego w ogóle nie akceptuję, że ja tego w ogóle nie rozumiem. I oczywiście za tym szły inne rzeczy, o których już mówić nie mogę.
Jednak Edward Miszczak powiedział też wtedy Mai coś, co nakierowało ją w dalszej pracy zawodowej.
Powiedział mi: "Inspirujesz kobiety". Widać po programie, że mnóstwo kobiet chce wyglądać tak jak ty, robić takie rzeczy jak ty. Może zrób coś z tym. I ja wtedy wymyśliłam swój program i wymyśliłam metamorfozy.
Sablewska przyznała, że nie czuje już urazy wobec Wojewódzkiego.
Jak spotkaliśmy się siedem lat po "X Factorze", to siedzieliśmy u Kuby w domu i przybiliśmy sobie piątkę. Nie było to łatwe, ale bez względu na wszystko ja go bardzo szanuję.
Spodziewaliście się tego po Wojewódzkim?