Piotr Żyła zwyciężył w organizowanym w Oberstdorfie konkursie mistrzostw świata. Sportowiec nie krył radości z wygranej, a tuż po skokach rzucił się w śnieg, by ochłonąć z nadmiaru wrażeń. Nie potrafił opanować emocji również podczas udzielanych wywiadów. Przed kamerami w charakterystyczny dla niego sposób komentował swój sukces. Wariactwom nie było końca!
Oryginalny sposób wyrażania siebie, żarciki i chaos w wypowiedziach Piotra Żyły są doskonale znane jego fanom i wszystkim tym, którzy śledzą na bieżąco poczynania skoczków. Jak sportowiec odniósł się przed kamerami do międzynarodowego sukcesu? Nieskromnie przyznał, że od początku dnia miał dobre przeczucia, a już po pierwszej próbie wierzył w wygraną. Sposobem na zwycięstwo był wewnętrzny spokój i relaks.
Co to się podziało, co to się stanęło? Jasny gwint. W sumie od początku dnia był dobry dzień. Wszystko mi wychodzi. Przyjechałem na tą skocznię w sumie na lajcie. Byłem zrelaksowany. Wiedziałem, co chcę zrobić. I tak później ten pierwszy [skok - przyp. red.] to był taki z lepszego repertuaru i nie do końca go pamiętam, ale jak żem się tak zdążył fajnie odciąć do tego pierwszego skoku, to na drugi mi jeszcze zostało - mówił w rozmowie z dziennikarzem Eurosportu (wypowiedź oryginalna).
Głośny śmiech, niekontrolowane ruchy i uzewnętrzniona energia spotęgowały wydźwięk kolejnych słów sportowca. Ten wywiad z pewnością przejdzie do historii i to nie tylko ze względu na okoliczności i wygraną Piotra, ale również jego zachowanie, szczerość i niekrytą radość.
Ja dziś miałem wyrypane na wszystko. Poszłem w full gaz. Nie ma półśrodków dzisiaj dla mnie. Byłem w drużynie mistrzem świata i też było fajnie, ale nie przypuszczałem, że jeszcze na starość będzie mi się indywidualnie chciało skakać, żeby zostać mistrzem świata - żartował przed kamerami (wypowiedź oryginalna).
Redakcja Plotka gratuluje skoczkowi sukcesu i przymyka oko na drobne niedociągnięcia językowe mistrza!