Alexi Lubomirski jest fotografem z polskimi korzeniami, który osiągnął międzynarodowy sukces w swojej branży. Wykonane przez niego zdjęcia zdobią okładki najbardziej prestiżowych magazynów jak np. "Vogue", "Vanity Fair" czy "Harper's Bazaar". Jednak największym medialnym echem odbiła się sesja ślubna, którą wykonał Lubomirski. Nie ma się czemu dziwić. W końcu przed obiektywem stanęli Meghan Markle i książę Harry. W jednym z najnowszych wywiadów fotograf wrócił wspomnieniami do tamtego dnia. Jak sam przyznaje, nie było łatwo.
Sesja ślubna Meghan i Harry'ego była wyjątkowa z wielu powodów. Jak wspomina fotograf, nie mógł podczas niej zrobić wielu rzeczy, które wydawałyby się naturalne podczas takiego przedsięwzięcia.
Nie możesz pozwolić, by się całowali, nie możesz pozwolić, by krzyczeli i biegali po ogrodzie i oczywiście musisz uchwycić pierścionek zaręczynowy. Ale myślę, że to właśnie w tych wytycznych realizuje się cała kreatywność - mówił Alexi w rozmowie z "The Evening Star".
Jak się okazuje, na zrobienie kilku zdjęć Alexi miał jedynie trzy minuty. Nad wszystkim czuwał oficer Pałacu Buckingham.
Patrzył na mnie, mówiąc: Wkrótce będziemy musieli ich stąd zabrać, a ja powtarzałem: Ok, ok, po prostu usiądźcie na tych schodach, po czym oni… dosłownie upadli na nie, śmiejąc się. Patrzyli na siebie, jakby chcieli powiedzieć: Boże, naprawdę jesteśmy już małżeństwem! - dodał.
Alexi Lubomirski potraktował tę sesję, jak wielkie wyzwanie. Zależało mu, żeby wszystko się udało, więc nic dziwnego, że po wszystkim się wzruszył.
Po wszystkim się rozpłakałem - podsumował.
Nie ma się czemu dziwić. Ta sesja wszystkim zapadła w pamięć.