Nie Doda, nie Maryla Rodowicz, nie Krzysztof Ibisz, ale Tomasz Kammel ma największe wymagania. Jak podaje fakt.pl , prezenter zażyczył sobie masażysty, dietetyka i garnitury po 20 tysięcy złotych sztuka.
Przywiązany do luksusu gwiazdor właśnie takie żądania postawił Polsatowi, zanim zgodził się na poprowadzenie show "Stand Up. Zabij mnie śmiechem".
Szefostwo Polsatu zaakceptowało tylko to ostatnie żądanie. Kammel dostał swoje ukochane garnitury. Resztę wygórowanych żądań po prostu wyśmiano. Coś nam się wydaje, że to znowu ostatni sezon Tomasza w telewizji. Który to już raz?
Aik