Już jutro, 22 październikach, na ekranach kin zadebiutuje film " Zemsta futrzaków " w którym zagrał m.in. Matt Prokop . Aktor wcielił się w Tylera Sandersa, syna głównego bohatera, który nie może pogodzić się z przeprowadzką na przedmieścia...
Z wywiadu, który ma dla Was Kotek, dowiecie się m.in. tego, co Matt sądzi o postaci, którą grał, o pracy na planie i o samym filmie. Miłego oglądania!
O filmie "Zemsta Futrzaków":
- Wydał mi się komiczny. Scenariusz jest niesamowicie zabawny a przy okazji nie jest całkowicie oderwany od rzeczywistości. To nie jest jeden z tych filmów, które muszą być śmieszne przez cały czas. Równowagę osiągnęliśmy poprzez uczuciowe sceny dramatyczne i często przesadzone sceny komediowe, więc w efekcie powstał świetny film.
O swojej postaci:
- Tyler Sanders ma 15 lat, jest bardzo złośliwy i nienawidzi życia w nowym mieście. W Chicago był bardzo popularny, miał mnóstwo znajomych a rodzice wyrwali go stamtąd z korzeniami rzucili gdzieś na północny-zachód. Z tego powodu jest nieszczęśliwy, nie chce nikogo poznawać i ma gdzieś, co robią rodzice. Jedyne, czego chce, to zostać sam w swoim pokoju i słuchać muzyki. Tam czuje się dobrze.
Dlaczego filmowa rodzina zmienia miejsce zamieszkania?
- Brenden, znaczy Dan (filmowe imię ojca - red.), dostaje całkiem niezłą ofertę przeprowadzenia się i zbudowania osiedla oraz centrów handlowych. Decyduje się wziąć tę pracę, jednak wciąż jest pod presją swojego szefa, którego gra Ken Jeong. Jest niesamowity, jednak ciężko się z nim pracuje, bo wszystkich rozśmiesza. Bez przerwy - 24 godziny, siedem dni w tygodniu!
Co spodobało mu się w tym filmie?
- Przede wszystkim praca ze zwierzętami i reżyserem, Rogerem Kumble. Od zawsze chciałem pracować ze zwierzętami a na planie mieliśmy okazję spędzić jakieś 15 dni na poznawaniu się z małymi szopami praczami, skunksami, lisami, ptakami i innymi zwierzętami, których nie spodziewałem się kiedykolwiek trzymać w rękach albo nawet się do nich zbliżyć.