• Link został skopiowany

Poznajcie Two Door Cinema Club i General Fiasco!

Two Door Cinema Club i General Fiasco - kolejni debiutancijane_

Poznajcie dwa, całkiem miłe angielskie zespoły. Może nie wybitne, ale kto by się tym przejmował - mamy wiosnę, cieplutko, radośnie, można sobie posłuchać czegoś łatwego. Poza tym, nie oszukujmy się - dziewczyny od czasu do czasu potrzebują kilku ładnych chłopców z gitarkami. Każda z nas lubi przez chwilę pobyć psychofanką... Zaraz zaraz.

Tak miał zaczynać się ten artykuł, kiedy płyt jeszcze nie było, a wróżyło się z singli. W sumie, to zostać napisane miały być dwa artykuły - jeden o General Fiasco, drugi o Two Door Cinema Club. Stwierdziłam, że nie będę się powtarzać.

Bo oba są 'indie', oba debiutują, ogólnie - są do siebie podobne. Bawią się w to samo. Ale, błagam was - nie bawcie się z nimi. No dobrze, przynajmniej nie z General Fiasco. Ten zespół swą nazwą określił się idealnie. Jedyne, co na ich debiucie jest godne uwagi, to ten singiel, co leci na MTV Rocks, Ever So Shy. Reszta ich płyty to bełkot. I dziwię się, że nazywają ich indie. To taki bardziej pop-punk, albo każdy emo zespół w za małych, damskich koszulkach. Jeszcze bardziej dziwi mnie, że porównuje się ich do Ash - ale, dobrzy chłopcy, przynajmniej od tego się odcinają. Słusznie. Supportowali The Wombats, One Night Only, The Enemy, Snow Patrol. Grali na Oxygen, Reading & Leeds w 2008 roku. Po tym wydarzeniu NME umieściło ich na liście 'dziesięciu nadziei najbliższej przyszłości'. Przyszłość nie okazała się być taka bliska, a nadzieja tym razem była zgubna - krytyk brytyjskiego pisemka ich płytę ocenił na trzy w skali dziesięciopunktowej. Biedni.

Z Two Door Cinema Club sprawa ma się trochę lepiej - mają więcej lepszych singli. Wydają w Kitsune, stajni dobrych zespołów. Pojawili się na liście BBC Sound Of... 2010. Supportowali Foals, Metronomy czy Delphic. Mieli również przygodę z remixowaniem - bawili się utworem Phoenix, czy innych tegorocznych debiutantów - Chew Lips. Wracając do ich muzyki - Two Door Cinema Club ratują, jak wspomniałam, singielki. Something Good Can Work, I Can Talk i Undercover Martyn. Reszta ich Tourist History wpada jednym uchem, wypada drugim. Są fajnym tłem, słuchani w skupieniu wkurzają. Recenzje zebrali lepsze od General Fiasco.

Może dlatego, że teraz ciężko o dobry debiut. Cieszymy się wszystkim, spadają wymagania. Muzyka jest w kółko taka sama. Oba zespoły, aby być fajne, świeże i niepowtarzalne spóźniły się średnio o dwa lata. Trzeba być mało wybrednym, mało w życiu słyszeć muzyki, żeby zostać psychofanką tychże zespołów. Nawet na chwilę. Chyba, że preferuje się słuchanie tylko singli.

Zatem wciąż czekamy na dobry debiut 2010. Tymczasem, wracam do słuchania nowych MGMT i NYPC...

Jane_

Więcej o: