Florence And The Machine to projekt młodej Angielki, która już na początku swej kariery zdobyła najważniejsze wyróżnienie muzyczne, o jakim marzą wszyscy debiutanci w Wielkiej Brytanii - Critics Choice BRIT Award, przyznawane każdego roku najlepiej rokującym początkującym artystom.
Na debiutanckim krążku "Lungs" można znaleźć rozmaite dźwięki: harfy, chóry, bębny, szyby windowe, kawałki metalu, miłość, kwartety smyczkowe, stepowanie, westchnięcia, dziwne elektroniczne zawodzenie, owce, lwy, tłuczenie szkła, krew, księżyc, gwiazdy, drinki, trumny, zęby, wodę, suknie ślubne... i ciszę pomiędzy nimi.
Wzniosły, epicki wokal, nieco dziwaczna muzyka i muzyczna niezależność przyniosły jej wspomnianą Nagrodę Krytyków podczas Brit Awards 2009. Niektórzy porównują ją do Kate Bush. W jej mrocznych wizjach można znaleźć coś z Toma Waitsa i Nicka Cave'a, a jeśli doszukamy się również odrobiny Bjork, to będzie uważała to za komplement. Ale w głównej mierze jest sobą.
Koncerty Florence and The Machine to zupełnie inna historia. Nie ma dwóch identycznych koncertów. Stroje koncertowe to wypadkowa tego co danego dnia udało się nabyć w lokalnych second handach. "To moje poczucie totalnej wolności. To trochę tandetne, ale chcę docierać do ludzi" - mówi artystka.
W styczniu 2010 Florence planuje rozpocząć pracę nad drugim albumem. Nowych piosenek na pewno możemy spodziewać się podczas występu w Stodole!
mat. prasowe
Kotek dziękuje za informacje serwisowi Infomuzyka.pl