Jak się człowiek przyzwyczai do dobrego, to późniejsze zderzenie z rzeczywistością może być bolesne. W czasach prezydentury swojego męża Jolanta Kwaśniewska traktowana była jak ktoś wyjątkowy, ale wszystko, co dobre, szybko się kończy. Zwłaszcza na lotniskach.
- Z mężem mogłam przechodzić przez salonik VIP, natomiast kiedy podróżowałam sama, byłam kontrolowana. W obecności ludzi ściągałam buty, żakiet, przeszukiwano mi torebkę. Widziałam, jakie to było dla wszystkich żenujące. Z mężem byłam byłą prezydentową, a bez - panią Kwaśniewską - powiedziała w wywiadzie dla "Gali".
Jednak znalazła się na to rada. Na szczęście są ludzie, którzy przejmują się losem innych.
- Pan minister Sikorski był zaskoczony, że taka sytuacja miała miejsce. Przywrócił mi paszport dyplomatyczny. Zawsze mówię: najważniejsze, by nie niszczyć autorytetów.
Wzruszyła nas ta historia.