Wczoraj Radek Majdan i Piotr Świerczewski stanęli przed koszalińskim sądem, przed którym tłumaczyli się z bójki, do jakiej doszło w lipcu zeszłego roku w Mielnie. Dla przypomnienia: piłkarze wdali się w awanturę z policjantami.
Pisaliśmy o tym:
Według relacji "Dziennika" Majdan i Świerczewski w pensjonacie w Milnie, grozili policjantom śmiercią! Na wyzwiskach się nie skończyło. W pewnym momencie Piotr uderzył policjanta prosto w twarz. Gdy funkcjonariusze próbowali zakuć go w kajdanki, z pomocą przyszedł mu Majdan, który włączył się do walki.
Na wczorajszej rozprawie piłkarze utrzymywali, że to oni są ofiarami.
- To my jesteśmy ofiarami, a nie policjanci. - Zobaczyłem, jak policjanci leżą na Piotrku i on na pewno ich nie bił. A ja próbowałem tylko załagodzić sytuację, prosząc policjantów, by go zostawili - zapewniali "Super Express".
Przesłuchaniu przyglądała się mama Majdana , Helena Majdan . Widać było, że wierzy synowi. Czy są mu uwierzy, okaże się niedługo.
Wersja Świerczewskiego i Majdana: policjanci nie wytrzymali ciśnienia