Ci, którzy obserwują Annę Lewandowską w mediach społecznościowych, z pewnością wiedzą, że trenerka fitness od czasu do czasu wybiera się na spontaniczne "wakacje z plecakiem". W zeszłym roku postawiła na Bali. Właśnie tam obchodziła swoje 36. urodziny. - Wybrałam się na tripa z plecakiem i z moją przyjaciółką - relacjonowała Lewa z dzikiej dżungli. Teraz znów zdecydowała się na podróż bez wygód. Gdzie tym razem poleciała?
Lewandowska uwielbia dzielić się ze swoimi obserwatorami kadrami z prywatnego życia. Tym razem zaskoczyła ich kolejną relacją z "babskiej wyprawy". "Gdzieś daleko... po raz trzeci. Jak myślicie, gdzie? Podpowiedź... ok. 15 godzin lotów. Dwa loty" - pisała na Instagramie pod zdjęciem z lotniska, gdzie leżała wygodnie rozłożona na podłodze z poduszką FC Barcelony. Chwilę później na jej profilu wylądowało zdjęcie z miejsca docelowego. "Kolejna przygoda z plecakiem - zgadniecie, gdzie skończyłam?" - dopytywała podekscytowana. Fani od razu zaczęli zgadywać. Niektórzy postawili na Sri Lankę, inni na Kostarykę. Najwięcej uwagi skradł jednak sam kadr. Lewa zapozowała na gigantycznym, kamiennym krześle. Obok niej znalazła się deska surfingowa. Czyżby na profilu niedługo pojawiło się nagranie z surfowania? Fani nie kryli zachwytu. "Mega kadr", "Tak trzeba żyć! Pełnią życia!", "Cudowne zdjęcie. Miłego wypoczynku", "Podziwiam za odwagę" - pisali.
Z zeszłorocznej wyprawy na Bali trenerka przywiozła nie tylko wyjątkowe wspomnienia, ale także kilka blizn. Podczas pobytu na wyspie Lewandowska postanowiła spróbować swoich sił w surfingu, mimo że - jak przyznała - nie miała w tej dziedzinie dużego doświadczenia. - Właśnie wyszłam z wody z taką piękną falą. Złapałam kilka fal - relacjonowała z entuzjazmem. Choć emocje były ogromne, a przygoda ekscytująca, nie obyło się bez drobnych urazów. Trenerka pokazała na nagraniu kilka zadrapań na głowie. Jak sama jednak podkreśliła, było warto.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!