Anna Lewandowska od jakiegoś czasu przyjęła strategię kreowania swojego wizerunku w taki sposób, by częściej pokazywać odbiorcom prawdziwą, ludzką i pełną przyziemnych problemów codzienność. Ostatnio wybrała się z Robertem na romantyczny weekend do Wenecji. Wszystko wyglądało z pozoru idealnie. Dzięki paparazzi wiemy, że zakochana para nie szczędziła sobie wzajemnych czułości, ale trenerka wyznała, że wciąż z tyłu głowy zamartwiała się projektami i pracą, która czekała na nią w następnym tygodniu. Teraz (z humorem, ale jednak) narzeka na macierzyństwo.
Popularna para sportowców od czasu do czasu może pozwolić sobie na krótki wyjazd we dwoje. Anna zdradziła, że w ferworze rodzicielskich obowiązków, z utęsknieniem wraca pamięcią właśnie do weekendów spędzonych bez dzieci. Szczególnie gdy Klara i Laura nie są posłuszne. Mama dziewczynek przekonała się o tym w minioną sobotę. Chyba liczyła na wolny wieczór. "Bez skutku".
Opublikowała na Instagramie archiwalne zdjęcie z ostatniej wycieczki z mężem i napisała:
Ten moment, kiedy ponad godzinę usypiasz dzieci w sobotni wieczór. Bez skutku. Przeglądam sobie zdjęcia w telefonie. To był fajny weekend… bez dzieciaków. Znacie to?
Na pytanie odpowiedziało wiele kobiet, a wśród nich Marina Łuczenko-Szczęsna. Niemal wszystkie zgadzały się ze słowami Lewandowskiej.
Jak ja to znam - wyznała piosenkarka.
Podoba wam się ten popularyzowany w social mediach trend, dzięki któremu celebrytki coraz częściej przyznają się, że piękne, rodzinne kadry na Instagramie przeplatają się na co dzień z ciemniejszymi stronami rodzicielstwa? Obalają w ten sposób mit idealnego życia.