Najnowszy sezon "Sanatorium miłości" budzi niemałe emocje. Jednym z uczestników, który bez wątpienia wyróżnia się na tle pozostałych, jest Edward. Mężczyzna wzbudza kontrowersje, a przez fanów jest określany mianem "dyktatora". Wszystko przez to, że mówi to, co myśli i uważa, że kobiety powinny być mężczyznom posłuszne.
Internauci zaczęli porównywać Edwarda do Ryszarda Lasoty, uczestnika pierwszej edycji programu. Ryszard był wymagający i szczery do bólu. Nie znalazł miłości w show TVP.
Ten Edek to nowy Rysiek. Urodzony dyktator. Po prostu były policjant ma wrażenie, że cały czas jest na służbie - piszą fani show.
Teraz w rozmowie z Pomponikiem Ryszard ocenia zachowanie Edwarda i reaguje na porównania internautów.
Uczestnik pierwszej edycji programu uważa, że ani trochę nie jest podobny do Edwarda zarówno wizualnie, jak i charakterologicznie. Wprost powiedział, że nie podobają mu się te porównania.
Gdzie tam jemu do mnie, albo mnie do niego! Nawet w połowie nie chciałbym być nim! Po pierwsze, ja tak nie wyglądam, nie noszę grubego, złotego łańcucha na szyi ani bransolety. On i ja to dwa różne światy i dwa różne mundury. Przyznam jednak, że z tego, co widzę w telewizji, to ten pan ma swoje za uszami, powinien się dwa razy zastanowić, zanim coś powie. Moim faworytem jest Władysław żeglarz i motocyklista Zdzisiek. Im będę kibicował - powiedział.
Nie da się ukryć, że Edward nie przebiera w słowach. Mówił już przed kamerą, że "kobieta ma być ładna, zgrabna i inteligentna", a także podkreślał, że jego wybranka ma go "tylko kochać i słuchać". Krytycznie oceniał także kobiece kształty, używając określenia "słonina".
No, chłop musi ugryźć się w język. Ja mu to radzę - podkreślił Ryszard Lasota.
Ciekawe, czy Edward weźmie sobie słowa Ryszarda do serca.