Małgorzata Godlewska w programie "Skandaliści" na antenie Polsat News wyznała, że kilka lat temu została zatrzymana na lotnisku w Stanach Zjednoczonych. Za granicą mieszkał wtedy jej ówczesny narzeczony, Michał, a ona chciała do niego dołączyć. Jak sama stwierdziła, pracownikom lotniska nie spodobał się jej wygląd.
Już brałam swoją walizkę, byłam gotowa się zobaczyć ze swoim narzeczonym i ci Amerykanie mnie zatrzymali. Bez żadnej przyczyny. Po prostu nie podobał im się mój wygląd, bo nie wiem w jakim celu mnie tak potraktowali, ale mnie zatrzymali. Powiedzieli, że mam oddać im wszystkie telefony, które posiadam. Oddałam im je - zdradziła Małgorzata.
Amerykanie zabrali Godlewskiej dwa telefony i wszystko, co miała na sobie. Kazali przebrać się jej w więzienne ubrania, a później trafiła do celi, w której znajdowało się już kilka kobiet i toaleta pośrodku. Tam czekała 20 godzin na lot do Polski.
Później zamknęli mnie jak jakąś więźniarkę, podejrzaną, bardzo źle potraktowali. Zabrali telefony, kazali się przebrać w jakieś więzienne ubrania, całą biżuterię mi pozabierali, wszystko co miałam na sobie. Zamknęli mnie w celi, gdzie na środku była toaleta i parę dziewczyn dookoła. Czekałam 20 godzin na lot do Polski, bo zabrano mi wizę do Stanów Zjednoczonych - opowiadała dalej szczegóły nieprzyjemnej sytuacji na lotnisku.
Jednak najgorsze miało dopiero nadejść. Amerykanie okłamali jej narzeczonego i przekazali mu fałszywe informacje na temat prowadzenia się Małgosi.
Najgorsze w tym wszystkim, że oszukali mojego Michała, bo powiedzieli mu, że go zdradzam - wyznała.
Małgorzata więc wróciła do Polski, gdzie zaczęła rozwijać swoją pasję. Dzięki wykonywaniu kolęd i wrzucaniu ich do mediów społecznościowych, zyskała popularność. 17. lutego odbędzie się jej pierwszy koncert, który zagra wraz z siostrą Esmeraldą. Dziewczyny najpierw wystąpią na scenie w Białymstoku, później zaśpiewają w Warszawie.
Cieszycie się, że Małgosia jednak została w Polsce i umila nam czas śpiewem?
AW