Jacek Borkowski, po śmierci swojej żony, Magdaleny Borkowskiej, zaproponował jej siostrze, Adrianie Gotowieckiej, wspólne mieszkanie. Przynajmniej tak twierdzi szwagierka aktora.
Gotowiecka udzieliła wywiadu "Życiu na gorąco", w którym zdradziła, jaką propozycję otrzymała od aktora tuż po śmierci siostry.
Kilka dni po śmierci Magdy Jacek wyszedł z propozycją, żebym przeprowadziła się i zamieszkała z nim i z dziećmi. Odpowiedziałam, że niestety nie mogę. Od 22 lat mieszkam w Anglii, gdzie mam swoje życie i nie jestem w stanie zmienić go z dnia na dzień - wyznała Adriana Gotowiecka.
Choć nie przyjęła propozycji zamieszkania pod jednym dachem, to obiecała pomóc na tyle, na ile będzie mogła. Była skłonna poświęcić każdy weekend, aby być przy dzieciach w tym trudnych dla nich momencie. Takie rozwiązanie nie spodobało się Borkowskiemu i ich dotąd dobre relacje miały zmienić się.
Nawet mówił do mnie "Aduniu". A potem, po mojej odmowie, wszystko diametralnie się zmieniło. Stałam się "bezdzietną starą panną" - czytamy.
Wbrew wcześniejszym doniesieniom aktora Gotowiecka nie zamierza drogą sądową starać się o odebranie dzieci aktorowi. Chce tylko uregulować kontakty z siostrzeńcami, do czego, jak twierdzi, ma prawo. Sąd już wcześniej ustalił, że ich babcia, Barbara Gotowiecka, może kontaktować się z dziećmi raz w miesiącu, ale tylko za pomocą internetu lub telefonu.
W sądzie była poruszona też sprawa rzekomej kradzieży biżuterii żony Borkowskiego, w którą była wmieszana Adriana Gotowiecka. Szwagierka aktora miała w dzień pogrzebu wtargnąć do domu i zabrać pamiątki po zmarłej żonie - biżuterię i pamiątki komunijne dzieci. Została jednak oczyszczona z zarzutów.
Sąd uniewinnił ciotkę od kradzieży biżuterii, bo kosztowności zostały zwrócone. Fakt, że musiałem wyjaśniać to przez policję i sąd jest szokujący - tłumaczy aktor.
Żona aktora, Magdalena Borkowska, w ubiegłym roku przegrała walkę z chorobą nowotworową. Po jej śmierci matka i siostra kobiety nasłały ponoć na aktora kuratorkę, aby sprawdziła czy dzieci są wychowywane w odpowiednich warunkach, a także chciały odebrać Borkowskiemu prawa rodzicielskie. Konflikt między nimi zaostrzył się, kiedy pojawiły się informacje, że babcia dzieci nagrywa im na sekretarce wiadomości, którymi straszy dzieci.
MT