"Gazeta Finansowa" w ubiegłym tygodniu opublikowała artykuł, w którym opisała rzekomą współpracę Dody i producenta Emila Stępnia z gangsterami. Mieli oni skorzystać z ich usług w celu zastraszenia i wyłudzenia od byłego narzeczonego piosenkarki, Emila Haidara, miliona złotych w ramach "zadośćuczynienia".
Gwiazda bardzo szybko wydała oświadczenie, w którym kategorycznie odcięła się od tych pomówień. Teraz pojawiło się także oficjalne stanowisko producenta "Pitbulla". Podobnie jak Doda wyparł się przypisywanych mu przez dziennikarza gazety czynów, zapowiadając, że sprawę kieruje do sądu.
Pragnę oświadczyć, że przedstawione sytuacje nie odzwierciedlają rzeczywistości. Sensacyjna narracja artykułu, odnosząca się, między innymi, do mojej osoby zawiera natomiast informacje dla mnie zupełne nieznane i szokujące. Informacje te, jak również ogólna wymowa rzeczonego tekstu, mają charakter poniżający i krzywdzący, a tym samym naruszają moje podstawowe dobra osobiste.(...) W konsekwencji, do Prokuratury skierowane zostało zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstw z art. 241 § 1 kk i art. 212 § 2 kk (dotyczących bezprawnego upublicznienia materiałów śledczych oraz nieprawdziwych treści o charakterze zniesławiającym). Ponadto, w przedmiotowej sprawie złożony został pozew o naruszenie dóbr osobistych, w trybie przewidzianym przez kodeks postępowania cywilnego - czytamy.
Mamy wrażenie, że ta sprawa będzie jeszcze miała kontynuację.
MK