• Link został skopiowany

"Kuchenne Rewolucje". Właścicielka restauracji chciała przechytrzyć Gessler. Szybko wyczuła podstęp. "To jest przedstawienie, a nie gotowanie"

W tym odcinku "Kuchennych Rewolucji" Magda Gessler miała utrudnione zadanie, bowiem ekipa restauracji "Cykada" sprytnie zatuszowała wszelkie niedociągnięcia.
'Kuchenne Rewolucje'
Screen TVN

"Kuchenne Rewolucje". Chlastawa to niewielka miejscowość, gdzie pani Teresa prowadzi restaurację "Cykada". Pomysł na biznes zrodził się z prawdziwej potrzeby - pani Teresa, nie potrafiąc znaleźć miejsca, w którym jej syn mógłby wyprawić wesele, wzięła sprawy w swoje ręce i otworzyła karczmę. Szybko okazało się, że przez złą organizację i zawyżone ceny interesy nie idą dobrze, a klienci potrafili uskarżać się, że w "Cykadzie" podaje się surowe mięso. To nie jedyny powód, dla którego restauracja nie prosperuje dobrze. Pracująca tam szefowa kuchni kocha gotować, ale jest przepracowana, a ponieważ tylko ona zajmuje się przygotowaniem dań, jej życie osobiste w zasadzie nie istnieje.

Wolny weekend mam raz w roku - skarżyła się.

Prawdziwy problem pojawił się jednak dopiero, gdy na miejsce przybyła Magda Gessler. Okazało się bowiem, że ekipa skrupulatnie przygotowywała się do przyjęcia restauratorki, studiując poprzednie odcinki. Wiedzieli więc, co może trafić w jej gust, ale tym samym nie pozwolili jej zobaczyć tego, z czym mają kłopot. Gessler szybko zauważyła, że to, co jej serwują, na co dzień nie gości na ich stołach.

Tych dań normalnie w restauracji nie ma. Ta karta jest zrobiona kompletnie pode mnie. Dziwię się, że mają odwagę aż tak przekłamywać swoją rzeczywistość, bo po raz pierwszy się wystawili przed Magdą Gessler, a na co dzień myślę, że dania są kompletnie inne. To, co dziś zobaczyłam, to jest przedstawienie, a nie gotowanie w normalnej restauracji - oceniła.

Właścicielka przyznała jej rację, ale jej argumenty raczej nie tłumaczyły tego zachowania.

Nie chcieliśmy zrobić zwykłego fileta z kurczaka, który wszędzie jest sprzedawany i który myślę, że każdy potrafi zrobić. Pokazaliśmy kartę, którą chcielibyśmy mieć.

Gessler ustaliła z właścicielką, że następnego dnia spróbuje dań, które klienci jedzą zazwyczaj. Gdy jednak przyszła do restauracji, okazało się, że żadne z tych dań nie zostało przygotowane, a pani Teresa tłumaczyła, że nie wiedziała, że taka była umowę. Choć Gessler była, delikatnie mówiąc wściekła, postanowiła nie tracić czasu i zacząć rewolucję.

W końcu pojawił się plan działań - dawna "Cykada" zamieni się w karczmę "Gość w dom", gdzie będzie serwowana dziczyzna. Kolacja udała się bezbłędnie, a Gessler z satysfakcją opuściła lokal. Gdy jednak powróciła tam po kilku tygodniach, niedociągnięcia były widoczne gołym okiem. Pasztet, który podczas kolacji zrobił furorę, był za mocno zagęszczony mąką, a porcje nadal były za duże i zbyt kosztowne. Negatywnie oceniła też czerninę, z którą wiązała wielkie nadzieje.

Brakuje twojego domu. Brakuje smaku kaczki, smaku krwi. Ceny są wyrąbane w kosmos, porcje są ogromne. Nie miejcie takich kwaśnych min, bo przeszłyście test. Mogła być piątka z plusem, jest cztery z minusem - wydała wyrok.

W czym tkwił problem? Gessler miała bardzo zaskakujące wytłumaczenie.

Po prostu kucharka nie jest zakochana! Musi się zakochać i będzie pysznie - podsumowała.

 

MK

Więcej o: