Małgorzata Rozenek z rywalizacją pożegnała się na wczesnym etapie wyścigu, ale to ją uznać trzeba za wizerunkową zwyciężczynię. Nic tego nie zapowiadało, jeszcze na kilka dni przed premierą. W mediach furorę robił fragment programu, w którym Rozenek nieporadną angielszczyzną tłumaczy nieco przerażonym pasażerom autobusu, że razem z mężem są "polskimi Beckhamami". W koszulce z takim przesłaniem pojawiła się na oficjalnej premierze programu, czym udało się jej rozbawić raczej niewiele osób.
Przyczyna była prosta - Rozenek przed startem "Azja Express" nie była utożsamiana z dystansem do siebie i poczuciem humoru. W programach takich jak "Perfekcyjna Pani Domu", "Piekielny hotel" czy "Projekt Lady" wykreowała wizerunek chłodnej perfekcjonistki, która ze śmiertelną powagą podchodzi do takich zadań jak polerowanie łyżeczek czy ścielenie łóżka. To naraziło ją na drwiny internautów, którzy chętnie wypominali jej, że rady, których udziela gospodyniom domowych czy młodym podopiecznym w "Projekcie Lady", nijak mają się do jej prywatnego życia, które mogliśmy podpatrzeć w tygodnikach.
Już po pierwszym odcinku "Azja Express" okazało się, że Rozenek w wymienionych wcześniej programach stała się w pewien sposób więźniem formatu i postaci, jaką na ich potrzeby musiała wykreować. Rozenek w "Azja Express" to prostu fajna, ciepła kobieta. A przy tym bardzo emocjonalna, o czym niejednokrotnie musiał przekonać się Majdan. Wtedy jeszcze narzeczony prezenterki, wykazywał się anielską cierpliwością, gdy zdenerwowana partnerka zabroniła mu się do siebie odzywać, czy w amoku wyrzucała sukienki z plecaka.
Widzowie pokochali ją za teksty o "nadziei, która wstąpiła w nią po zjedzeniu pączka" czy słynne już "Brawo Renata" skierowane do Kaczoruk, która nie chciała podzielić się transportem, mimo że narzeczeni zrobili to dla niej parę chwil wcześniej. Walkę ze schodami na finiszu odcinka decydującego o odpadnięciu widzowie oglądali z zapartym tchem, a pożegnanie pary z programem niejednego fana kosztowało łzy.
Udział Hanny Lis, kojarzonej przede wszystkim z programami informacyjnymi i publicystyką, w programie rozrywkowym wiele osób przyjęło z zaskoczeniem. Podobno ucierpiało też na tym jej małżeństwo. W podróż po Azji Lis zabrała Łukasza Jemioła, odnoszącego sukcesy projektanta, który dla telewizyjnych widzów był jednak postacią dość enigmatyczną.
W tym przypadku fani programu podzielili się na dwa obozy. Jednym przeszkadzało malujące się wiecznie na twarzach pary niezadowolenie, narzekanie na warunki, w których ich goszczono czy głośne "Haaaaankaaa" i "Blue fingers, woman with blue fingers" Jemioła, które pewnie do dziś odbija się echem w wietnamskich górach. Inni parę Lis-Jemioł pokochali. Oni również dostarczyli widzom wiele tekstów, które furorę w internecie robiły długo po emisji odcinka.
Plotek.pl
Lis i Jemioł sporo wnieśli do programu, a ich zmagania z przeciwnościami losu miały całkiem spory potencjał komediowy. Wizerunkowo "Azja Express" na pewno im nie zaszkodziła.
Nie byłoby tyle medialnego szumu wokół "Azja Express", gdyby nie udział w Renaty Kaczoruk. Modelka w programie startowała z czystą kartą, osoby zainteresowane polskim show-biznesem kojarzyć mogły ją jako dziewczynę Kuby Wojewódzkiego, lubiącą pokazywać stopy w mediach społecznościowych. Już w pierwszym odcinku jasne stało się, że to ona będzie "czarną owcą" edycji.
Podbieranie transportu innym uczestnikom, nieczysta gra, traktowanie z góry partnerki - zagrania Kaczoruk były szeroko komentowane przez widzów. Modelka pogrążała się tłumacząc po każdym odcinku, że to wszystko efekt niekorzystnego montażu, na Instagramie wdawała się w słowne przepychanki z fanami i Leszkiem Stankiem. Redaktorom portalu Plotek.pl groziła pozwem za relacjonowanie jej kolejnych kompromitacji w programie.
Do akcji wkroczył wreszcie Kuba Wojewódzki, któremu nie spodobały się nieprzychylne komentarze pary Rozenek-Majdan pod adresem grającej nie fair uczestniczki. Medialna wojna będzie miała swój finał w sądzie. Nazwana przez Dorotę Masłowską "wizerunkową bankrutką" Kaczoruk, po odpadnięciu z show zapowiadała odpoczynek od show-biznesu. Póki co jednak, opowiada o swojej krzywdzie i ofierze, jaką złożyła w imię dobrego show na okładkach magazynów.
Gala
Media donoszą, że udział w "Azja Express" zakończył się dla Kaczoruk sukcesem marketingowym, a reklamodawcy mają ustawiać się do kontrowersyjnej uczestniczki w kolejce. Ale tego, co wydarzyło się w Azji, widzowie prędko jej nie zapomną.
Agnieszka Włodarczyk to druga, po Małgorzacie Rozenek, największa wizerunkowa zwyciężczyni programu. Mniej zorientowanym w polskim show-biznesie kojarzyła się z obfitym biustem prezentowanym w łóżkowych scenach z Bogusławą Lindą w "Sarze". Innym - jako podła intrygantka, która odbiła partnera koleżance z planu "Pierwszej Miłości", a później udzieliła z nim najbardziej absurdalnego wywiadu w historii polskiej prasy, w którym opowiadała o słynnym "ciele astralnym". Obrazu dopełniały rozmowy z reporterami, w których sprawiała wrażenie raczej oschłej i mało sympatycznej osoby.
Tymczasem w "Azja Express" Włodarczyk i Konarowska szybko zapracowały sobie na miano najbardziej sympatycznej pary, która udział w programie traktuje przede wszystkim jako przygodę i zabawę. Kolejne etapy udawało im się przechodzić raczej dzięki uśmiechowi, pozytywnemu nastawieniu i sprytowi niż zawziętej i bezwzględnej postawie.
Wyrazy sympatii zalewają Instagram aktorki, a w komentarzach widzowie przyznają, że dzięki programowi poznali całkiem inne oblicze Włodarczyk.
Agnieszka Szulim, komentując postawę Renaty Kaczoruk w programie, stwierdziła, że swoją zaciętością i bezwzględnością bardziej zaskoczył ją inny uczestnik. Prowadząca nie chciała zdradzić więcej, ale my obstawiamy, że chodziło o Brodnickiego. Kucharz w programie zaprezentował się raczej pozytywnie, ale widać było, że rywalizację traktuje na poważnie i ciężko znosi niepowodzenia. Złą decyzję o zabraniu rowerów, podczas gdy inni uczestnicy łapali samochody (ostatecznie zadecydowało to o odpadnięciu z programu) rozpamiętywał przez pół odcinka. Wypominanie błędów momentami źle znosił jego partner, ale mimo tego, ta para była jedną z najbardziej zgranych w programie, a rywalizacja z duetem Michał-Ludwik w ostatnich odcinkach sprawiła fanom programu sporo frajdy. Jeszcze więcej - całkiem trafna parodia Kaczoruk.
Mieszkająca w Los Angeles aktorka zaliczyła falstart w pierwszym odcinku, w którym dała się poznać jako histeryczka płacząca nad parą złotych sandałków, które z plecaka chciał jej wyrzucić Stanek. Później było już tylko lepiej - Miko udowodniła, że niezłomności charakteru w programie mógł jej pozazdrościć niejeden mężczyzna. Pozytywnie nastawiona do życia i wiecznie uśmiechnięta drobna blondynka nie należała do faworytów programu, a mimo tego dotarła do samego finału.
Spora w tym zasługa Leszka Stanka, który troszczył się o przyjaciółkę, nosił jej plecak, znosił zły humor i znalazł przy tym czas na poznanie i docenienie uroków Azji. Widzów ujął wrażliwością (w jednym z odcinków popłakał się z wdzięczności dla ubogiej rodziny, która ugościła parę) i poczuciem humoru. Mimo, że nie traktował wyścigu jako walki na śmierć i życie, potrafił pokazać charakter, gdy okoliczności tego wymagały.
Plotek.pl
Michał i Ludwik przejęli rolę ulubieńców widzów po odpadnięciu pary Rozenek-Majdan. Aktorzy do gry podchodzili z dużym dystansem, ale rywalizację traktowali poważnie, zwłaszcza, gdy na horyzoncie pojawił się Pascal. Żurawski podsumował ich przepychanki jako "zabawę facetów z kryzysem wieku średniego". Użytkownicy Twittera komentujący na żywo każdy odcinek programu, przerzucali się w postach jego zabawnymi komentarzami.
Wybuchowy charakter Żurawskiego świetnie uzupełniał spokój Borkowskiego. Trudno było nie zaśmiać się podczas sceny, w której wściekły aktor biegnie, krzyczy i klnie na kierowców blokujących drogę, a jego partner spokojnym głosem komentuje: "Michał poszedł wyjaśnić z nimi sprawę".
O tym, ile Żurawskiemu dał udział w "Azja Express" świadczy chociażby fakt, że to jego w towarzystwie żony, możemy oglądać teraz w reklamie sieci "Play".
Odpadli z programu jako pierwsi, ale i tak zdążyli zrobić dobre wrażenie. Saleta Azję przemierzał w klapkach, panom nieszczególnie gdziekolwiek się spieszyło, a pierwsze otrzymane pieniądze na pożywienie wydali na imprezę z okazji urodzin Kuźniaka. Takie podejście sukcesu w programie im nie zapewniło, ale sympatię widzów - z całą pewnością.