Justin Theroux jest znakomitym aktorem i twórcą filmowym, jednak mimo ogromnego talentu nadal kojarzony jest przede wszystkim jako mąż Jennifer Aniston, a nie utalentowany artysta. Jak dowiadujemy się z wywiadu z "The Sunday Times Magazine", nie ma on z tym najmniejszego problemu. Spytany o to, czy przeszkadza mu łatka "pana Aniston", odpowiedział:
To mnie zupełnie nie dotyka. To tylko jedno z wyrażeń, którymi można mnie opisać.
Ostatnio media przyglądają się Aniston baczniej niż wcześniej. Wszystko to ze względu na głośny rozwód Brangeliny. Theroux przyznał w rozmowie, że choć ma to na nią ogromny wpływ, aktorka ma tak silną osobowość, że bez problemu radzi sobie z wszelkimi pomówieniami.
Wiele osób załamałoby się pod naporem stresu, z którym musiała się zmierzyć. Jestem z niej ogromnie dumny, za to jak sobie z tym poradziła. Więc w pewnym sensie to kolejny powód, abym czuł się zaszczycony, stojąc u jej boku. Pod tym względem jest naprawdę niesamowita - powiedział Theroux.
Para zagrała razem w 2012 roku w filmie "Raj na ziemi". Od tego czasu ich fani marzą o tym, by znów pojawili się razem na ekranie. Jak dowiadujemy się z wywiadu, Theroux także nie miałby nic przeciwko, żeby do tego doszło. Jego uzasadnienie jest zarówno romantyczne, jak i praktyczne.
To byłoby o wiele wygodniejsze... Moglibyśmy widywać się częściej.
Prawda, że wyglądają na wyjątkowo zgrany duet?
MK