Dla "Cosmopolitan" jubileuszowy numer z okazji 50-lecia pisma odbije się wizerunkową czkawką. Na początku wszystko wydawało się być idealnym pomysłem. Wszystkie Karadashianki razem na okładce? To musi się sprzedać. Ale potem zaczęły się problemy.
Najpierw okazało się, że kontrakt Kendall Jenner pozwala jej jedynie znaleźć się w wydaniu numeru dla prenumerujących. O ile w tym przypadku zawiniła Kris Jenner , która zapomniała o zobowiązaniach córki, o tyle kolejną aferę rozpętali już samo pismo.
Poszło o podpis na okładce. Kardashianki edytorzy określi jako "first family". I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że USA już ma jedną "first family". Mieszkają w Białym Domu i noszą nazwisko Obama. Delikatnie mówiąc, nazwanie "pierwszą rodziną" celebrytek, które zaistniały dzięki sextaśmie Kim i jej wielkiej pupie, wkurzyło Amerykanów. Dali temu wyraz w internecie.
Być może reakcja była tak emocjonalna, bo wielu Ameryknaów cierpi na kompleks Kardashianów. Chcąc nie chcąc, Kim stała się ambasadorką amerykańskiej popkultury, co dla wielu jest solą w oku. Kim jest Kardashianka, wie każdy nastolatek. Z wiedzą kim jest np. Salinger, jest już trochę gorzej.
Wydaje się jednak - czy się to kuś podoba czy nie - że akurat w tym przypadku "Cosmo" trafiło w punkt. De facto, Kardashianowie są rodziną o ogromnym majątku, wpływach i rozpoznawalności. Rządzą Stanami? Trochę tak, a z pewnością amerykańskim przemysłem rozrywkowym. Jeśli dodamy do tego ostatnią rewelację, że Kanye West poważnie myśli o wyścigu o fotel prezydenta , to nagłówek "Cosmo" może okazać się proroczy.
karo