Marianna Dufek-Durczok i Kamil Durczok już od jakiegoś czasu nie są razem, jednak dziennikarz wiele razy powtarzał, że ma w żonie oparcie. To oświadczenie jest wymownym tego dowodem.
W związku z pytaniami skierowanymi przez redaktora Dzierżanowskiego do mojego męża, odpowiedź do Państwa kieruję ja, ponieważ jak zapewne Państwo wiecie, Kamil w poniedziałek znalazł się w poważnym stanie w szpitalu - brzmi początek oświadczenia.
Jest to jednocześnie oficjalne potwierdzenie krążących od kilku dni pogłosek o tym, że Kamil Durczok jest hospitalizowany. Cytowany w tekście Marcin Dzierżanowski jest zastępcą redaktora naczelnego "Wprost". W oświadczeniu znajdziemy większość uwag i wątpliwości , jakie nasuwały się po publikacjach "Wprost", które nazwała "publicznym linczem na Kamilu i medialną egzekucją w odcinkach".
W dwa tygodnie, publikując nieudokumentowane zarzuty oraz wchodząc z butami w prywatne życie zniszczyliście człowieka, naraziliście jego zdrowie oraz życie jego, moje i bliskiej nam osoby - czytamy dalej. - Uważam, że to, co robicie, jest gorsze niż to, co zarzucacie. Pomyliliście rolę dziennikarzy z rolą psów gończych tropiących ofiarę. To nie jest rzetelne dziennikarstwo.
Dalej zwraca uwagę, że Kamil Durczok od kilku lat jest wolnym mężczyzną z prawem do prywatnego życia. Przypomina jego oświadczenie w radiu TOK FM, że nigdy nikogo nie molestował i fakt, że komisja powołana przez TVN do zbadania sprawy, wciąż pracuje.
To, co zrobiliście i nadal robicie jest obrzydliwe i urąga wszelkim standardom dziennikarskiej etyki - kończy oświadczenie Marianna Dufek-Durczok.
Powołana przez TVN komisja, która ma wyjaśnić sprawę rzekomego molestowania seksualnego w firmie, zaczęła działać w poniedziałek. Jej ustalenia poznamy najwcześniej dwa tygodnie od momentu podjęcia pracy.
Screen z Facebook.com/Marianna Dufek-Durczokalex
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!