Weronika Rosati wygrała w Sądzie Okręgowym w Warszawie z Andrzejem Żuławskim i wydawcą jego książki "Nocnik". Ma otrzymać 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia i przeprosiny za to, że fikcyjną bohaterkę książki, której przypisano "cechy obraźliwe i fałszywe", można zidentyfikować jako Weronikę Rosati - poinformował portal Gazeta.pl .
Aktorka w pozwie żądała 200 tysięcy złotych, przeprosin oraz wykreślenia wskazujących na nią fragmentów. Zakwestionowane przez Weronikę Rosati treści znalazły się na aż 160 z liczącej 600 stron, śmiałej obyczajowo książki.
Sąd uznał, że doszło do naruszenia dóbr osobistych powódki. Nakazał pozwanym opublikowanie w "Fakcie" i "Gazecie Wyborczej" przeprosin za to, że fikcyjnej bohaterce książki nadano cechy pozwalające zidentyfikować ją jako Weronikę Rosati i przypisać jej treści obraźliwe i fałszywe - czytamy na stronie Gazeta.pl .
Korzystny dla aktorki wyrok sądu nie uwzględnia jednak usunięcia z książki wskazanych przez nią fragmentów - w tej części pozew został oddalony. Anna Kruszewska, która reprezentuje Weronikę Rosati, nie wykluczyła apelacji i podkreśliła, że wyrok sądu nie ma nic wspólnego z cenzurą.
To nie żadna cenzura, tylko uznanie, że prawa twórcy nie są nieograniczone.
Sporna książka została wycofana ze sprzedaży na wiosnę 2010 roku, kiedy ruszył proces, do czasu prawomocnego zakończenia procesu.
Kapifalex