To zapewne kwestia czasu, zanim wyląduje na odwyku albo w więzieniu. Justin Bieber nic już sobie z nikogo nie robi, a bez narkotyków nie potrafi wytrzymać nawet kilku godzin - świadczy o tym jego ostatnia wpadka. Rozpuszczony gwiazdor wpadł na pomysł, żeby zapalić marihuanę w samolocie (robił to razem z ojcem!), czym wywołał niemałe zamieszanie na pokładzie.
Piloci musieli założyć maski tlenowe, aby nie mieć kontaktu z dymem - w przeciwnym wypadku mogliby stracić kontrolę nad maszyną. Justin i jego ojciec byli opryskliwi dla całej obsługi i nie reagowali na jakiekolwiek próby przywołania ich do porządku - podaje AceShowbiz.com. Byli "ekstremalnie obelżywi" dla każdego, kto zwrócił im uwagę i obsypywali wszystkich wyzwiskami.
xiu