Tomasz J. został w sobotę skazany w Sądzie Rejonowym Warszawa-Wola za szantażowanie Cezarego Pazury oraz kierowanie wobec niego gróźb karalnych. Dostał wyrok w zawieszeniu, podaje Se.pl. Wiadomość ta nie ucieszyła aktora.
Nie jestem do końca usatysfakcjonowany wyrokiem, który zapadł. Jednak nasz kodeks karny przewiduje za takie przestępstwo karę w zawieszeniu. To oznacza, że póki taki człowiek jest na wolności, ja wciąż będę się bał o rodzinę, o siebie - powiedział Pazura w rozmowie z Se.pl.
Dwa lata temu aktor zapłacił Tomaszowi J. 8 tysięcy złotych za taśmę z rzekomo kompromitującymi go materiałami. Szantażysta po dwóch latach próbował naciągnąć go znowu. Wtedy ujęła go policja. Pazura przyznaje, że współpraca z przestępcą była błędem. Dziś zachowałby się inaczej.
Żałuję jednego, że dwa lata temu, kiedy wyłudzono ode mnie pieniądze, insynuując, że są materiały kompromitujące mnie, nie poszedłem od razu na policję. Po prostu zbagatelizowałem sprawę. Policja bardzo mi później pomogła i zajęła się sprawą profesjonalnie. Teraz wiem, że w razie zagrożenia trzeba od razu iść na policję i prosić o pomoc. Kiedy ten człowiek przyszedł wtedy do mnie, po prostu się wystraszyłem. To było wykańczające psychicznie. Jestem mężem, ojcem, płacę podatki, wykonuję rzetelnie swój zawód od 27 lat i chyba za bardzo się już boję niewiadomych.
Pazura powiedział także, że sekstaśma nigdy nie istniała.
Zawsze byłem ofiarą w tej sprawie, a nie osobą winną. Tym bardziej że nie było żadnych materiałów kompromitujących mnie. Dobrze, że ten człowiek został ujęty, bo to, co robił, może spotkać każdego.
aga