21 października pod siedzibą Radia Eska ktoś oblał Kubę Wojewódzkiego "brunatną, żrącą substancją". Dziś nareszcie wiadomo, co wchodziło w jej skład.
Chemicy z Laboratorium Kryminalistycznego KSP znaleźli na kurtce ślady kapsaicyny. To substancja, która jest składnikiem papryki chili. Jest używana w przemyśle spożywczym, odpowiada za ostry smak potraw. Ale jest też składnikiem gazu pieprzowego. Jego użycie powoduje m.in. silne pieczenie skóry, na co skarżył się po ataku Wojewódzki - podaje Warszawa.gazeta.pl .
Według policji dziennikarz przekazał koszulkę do badań dopiero po czterech dniach. Nie wiadomo po co, bo w chwili ataku był ubrany w kurtkę. Policja przebadała jednak T-shirt, ale znalazła na nim tylko ślady fluidu, którego używają makijażystki w telewizji. Wojewódzki przyniósł wtedy do badań sweter. Gdy na nim również nic nie znaleziono, w końcu dostarczył policji kurtkę.
Zapewne gdyby to był zwykły człowiek, nie przyjęlibyśmy jej do badań. Takie ubranie powinno być przechowywane w szczelnym opakowaniu. Nie ma możliwości, żeby stwierdzić, kiedy dana substancja została na nie naniesiona - mówi znający przebieg sprawy oficer w rozmowie z Warszawa.gazeta.pl .
Skąd taka opieszałość Wojewódzkiego? Nie wiadomo. Sprawca napadu nadal nie został schwytany, natomiast sama sprawa zyskała w policji najwyższy priorytet. Nie prowadzi jej już dzielnicowa komenda na Pradze-Południe, a Wydział Kryminalny Komendy Stołecznej Policji.
aga