Tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Nie dość, że to trzeci wypadek w ciągu ostatnich dwóch lat, to Lindsay pozwoliła sobie jeszcze na ucieczkę z miejsca zdarzenia . Jakby tego było mało, Lohan była prawdopodobnie pijana (ew. pod wpływem czegoś innego), a podczas jazdy kłóciła się z koleżanką (zwróciła się do niej "you f%#ing bit*ch"). Nas bardzo ucieszył ranking bukmacherów sprzed kilku miesięcy, w którym typowano, która gwiazda będzie mieć pierwsza wypadek. Na Lohan nie było warto stawiać - za postawionego dolara można było dostać 50 centów.
Pierwszy Eddie to komik, który rozwalił warte półtora miliona dolarów Ferrari podczas imprezy charytatywnej. Komunikatu ile pięniędzy zebrano nie udało się nam znaleźć.
Drugi Eddie to koszykarz NBA, który sprokurował wypadek ponieważ nie mógł się skupić na drodze. Nic dziwnego, ponieważ w jednej ręcę miał piwo, a w drugiej... dość powiedzieć, że na ekraniu zamontowanym w samochodzie oglądał film o "bardzo gorących nastolatkach". Po wypadku Eddie nie stracił zimnej krwi - wbiegł do znajdującego się obok sklepu celem znalezienia pomocy. Dzięki temu został uwieczniony przez system przemysłowego wideo, a następnie aresztowany. Good job, Eddie!
W końcu nie każdy zostaje skazany za samo jeżdżenie samochodem. Poza tym Hilton lubi sobie poprowadzić po pijaku, ma też często kłopoty z parkowaniem (a to się zderzak urwie, a to lampa rozbije). Ale Paris przed sądem obiecała się poprawić - "jest mi bardzo przykro, od tej pory będę bardziej uważać". Innymi słowy - nie da się już złapać. Filmik, z litości, pozostawimy bez komentarza.
Kupił sobie kiedyś wielkiego Maybacha, który należał wcześniej do wysoko postawionego oficera SS. Od razu auto rozbił. Postanowił je jednak wyremontować. Kiedy dostał odbudowane auto w swoje łapy, tak bardzo się ucieszył, że też od razu rozbił. Keitha jazda samochodem odpręża, często zdarza mu się podczas niej zasypiać. Ostatnio w 1976. Niech tak zostanie.
Popularny Chomik to prezenter najlepszego programu o motoryzacji, a mimo to znalazł się na naszej liście. Po prostu doceniamy fachowość - wypadek też trzeba umieć zrobić.
Hugh Grant, o ile wiemy, nigdy żadnego wypadku nie miał. Ale kierowcą jest fatalnym - nie potrafił znaleźć dobrego miejsca do "parkowania" ze swoją "koleżanką" i od razu został przyłapany przez policję. Hugh, prowadzący pojazd powinien bć zawsze czujny i mieć oczy dookoła głowy.
Popularny przed laty piosenkarz stał się synonimem złego kierowcy kiedy w okresie dwóch lat trzykrotnie w coś wjeżdzał. Słup, drzewo, ściana domu. Niezły wybór, Billy. Nawet komicy to docenili.