Radek powiedział, że nie chce sprowadzać rozstania do prania brudów w Internecie czy telewizji i nie będzie opowiadał o kulisach jego związku z Dodą.
Jej decyzję przyjąłem spokojnie, bo spodziewałem się tego. Chce rozwodu, nie ma sprawy. Nię będę robić problemów. Ale dziwię się, że właśnie w ten sposób Dorota postanowiła się otworzyć.
Niegdysiejszy bramkarz reprezentacji Polski nie ukrywał żalu, bo - jak sam stwierdził - on sobie nic do zarzucenia nie miał.
Wszyscy wiemy, że można tak zrobić zdjęcie dwóm osobom, by wyglądało, że coś jest między nimi. Nasłuchałem się historii o żonie, ona o mnie. Ale to Dorota nie wytrzymała ciśnienia.
Na koniec Radek wyciągnął jednak najcięższe działa i porównał Dodę do Michałą Wiśniewskiego.
Wydaje mi się, że Dorota zagubiła się. Dopadł ją syndrom Michała Wiśniewskiego, czyli ''czuję się w obowiązku poinformować wszystkich, co się u mnie dzieje. Więc biegnę do Internetu i piszę''.
Wychodzi na to, że rozwód jednak dojdzie do skutku. Na początku wydawało się, że to zwykła plotka. Później, że chwilowy kryzys. Ale takiej medialnej walki na słowa i wyzwiska chyba oboje sobie już nie wybaczą.