Jak się okazuje, Tyniec w ogóle nie podejrzewał, że zajdzie tak daleko w programie:
Powiem szczerze, że sam jestem trochę zaskoczony. W ostatniej chwili odwołałem wyjazd do Londynu i sprzedałem bilet lotniczy zarezerwowany trzy miesiące wcześniej, bo nie przyszło mi do głowy, że w dniu wylotu nadal będę uczestniczył w programie.
A nie mówiliśmy, że skromny? Talent natomiast najlepiej widać w tańcu.
Co to jest szczęście? Przed laty byłem na wykładzie profesora Władysława Tatarkiewicza (...) jako mądry człowiek napisał własnę definicję [szczęścia, red.]: "Szczęśliwy jest ten, kto jest z siebie zadowolony". (...) Starożytni mędrcy uważali, że dopiero pod koniec życia, oglądając się wstecz, można powiedzieć, czy jest się szczęśliwym, czy nie. Więc na pani pytanie: "Czy jest pan szczęśliwy?", mogę powiedzieć: "Mam nadzieję".
Wow. Nigdy nie spodziewalibyśmy się, że uczestnik "Tańca z gwiazdami" będzie wiedział kim był profesor Tatarkiewicz , a co dopiero, że będzie go dosłownie cytować! Wyobrażacie sobie podobne przemyślenia padające z ust Kasi Tusk albo Rafała Maseraka? No właśnie.
Skromny, utalentowany, inteligentny, wykształcony. Jedziemy dalej:
Starsza córka niedawno wróci z Wielkiej Brytanii. Właśnie kończy studia w Londynie. Studiuje antropologię na jednym z najlepszych wydziałów antropologicznych w Europie. Zaczęła pisać pracę dyplomową. Już jeden dyplom ma w kieszeni, bo dwa lata temu obroniła pracę z filozofii. Jesteśmy z niej bardzo dumni.
Aktor z dużymi sukcesami zawodowymi najbardziej dumny jest ze swojej córki. Tyniec nie mówi nic o swoich najlepszych rolach, głośnych przedstawieniach, znajomościach. Po prostu opowiada o rzeczach dla niego najważniejszych.
Pracowity:
Z koszulami jako akwizytor chodziłem po małych sklepikach, ale rzadko ktoś chciał je ode mnie kupić. (...) Teściowa, która pracowała w NRD, przysyłała wełniane pończochy i rajstopy na sprzedaż. Niewiele, po kilkanaście par. W niedziele chodziłem na bazar na Skrze i handlowałem nimi.
Ambitny:
Chcieliśmy grać ważne role, być Hamletami. (...) Od starszych kolegów słyszeliśmy, że dostają tylko epizody, muszą pięć lat terminować. Dlatego, chociaż uważałem Tadeusza Łomnickiego za swego mistrza zrezygnowałem z etatu w Teatrze na Woli, który mi zaproponował. Zdecydowałem się jechać do Słupska, mimo, że już wtedy byłem żonaty.
Ale bez przesady. Krzysztof Tyniec ma dwie życiowe dewizy:
Pierwsza: herbatę należy słodzić małą łyżeczką. I druga: trzeba poruszać się do przodu małymi kroczkami, a nie susami. Nie jestem zachłanny, na wszystko muszę solidnie zapracować.
Naszym zdaniem Krzysztof Tyniec już teraz zapracował na zwycięstwo w "Tańcu z gwiazdami". W starciu umiejętności i talent vs uroda i okładki "Faktu" głosujemy na to pierwsze. Panie Fasola - do boju!
PS Znaleźliśmy zdjęcie, na którym widać, że Krzysztof Tyniec ma jeszcze jedną zaletę - jest prawdziwym gentlemanem.