W kultowym filmie Marka Piwowskiego "Rejs" Kowalewski zagrał charyzmatycznego poetę. To właśnie ta rola dała mu największą popularność. Fani z pewnością kojarzą także jego występ w filmie "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?". Aktor wcielił się tam w zięcia sprzątaczki w ośrodku wypoczynkowym. Jego karierę przerwała niespodziewana śmierć. Ciało 44-latka znaleziono latem 1990 roku w warszawskim Lesie Kabackim. Jak zginął? Mimo że od jego śmierci minęło już 35 lat, to pytanie wciąż pozostaje bez odpowiedzi.
Kowalewski na co dzień żył z renty, którą otrzymywał w związku z przebytą w dzieciństwie chorobą zapalenia opon mózgowych. Aktor-naturszczyk zmagał się także z ogromną wadą wzroku. Amatorsko zajmował się rzeźbiarstwem w domowej pracowni. Oprócz tego pisał wiersze. - Zjawiał się w różnych miejscach, zawsze ze zwitkiem zapisanych wierszami kartek. (...) Słuchaliśmy jego opowieści z planu przeplatanych grafomańskimi strofami jego poezji. A wszystko to szeptane tym brzmieniem głosu, jakby mówił, wciągając powietrze - wspominał go Zbigniew Hołdys w "Newsweeku". Nikt nie spodziewał się, że ktoś mógłby chcieć jego śmierci.
Na początku tożsamość ofiary była nieznana. Zwłoki udało się zidentyfikować dzięki odciskom palców, które figurowały w policyjnej kartotece za sprawą kradzieży, której Kowalewski dopuścił się w 1974 roku. Według śledczych zbrodni dokonano trzema różnymi narzędziami, w tym dłutem rzeźbiarskim. Morderstwo najprawdopodobniej popełniono w domu Kowalewskiego. Do Lasu Kabackiego ciało trafiło dopiero później.
Dzień przed śmiercią aktor bawił się w swoim ulubionym barze "Miodek", później przeniósł się z bliskimi znajomymi do innego miejsca. Tam miało dojść do kłótni pomiędzy Kowalewskim a mężczyzną o imieniu Remik. Sprzeczka przerodziła się w bójkę. Podobno chodziło o względy niejakiej Małgorzaty. Po wszystkim aktor wyszedł, a wkrótce potem opuścił lokal także Remik. Ze względu na nietrzeźwość uczestników policja nie ustaliła szczegółów zdarzenia. W chwili śmierci aktor miał 2,5 promila alkoholu we krwi. Śledztwo zostało umorzone po dziesięciu miesiącach. "Nie zdołano ustalić, co robił i z kim się spotykał po wyjściu" - przekazano w uzasadnieniu.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!