Aleksandra Żebrowska razem z mężem, Michałem Żebrowskim, doczekali się trójki pociech. Najmłodszy - syn Feliks - przyszedł na świat niedawno, przez co jego mama wciąż ma w pamięci żywe wspomnienia z okresu ciąży. Ola, jak wiele innych polskich gwiazd, też postanowiła zabrać głos w sprawie, którą żyje cała Polska od czwartku. Powiedziała, co myśli o wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który jednym orzeczeniem na temat szczegółów ustawy antyaborcyjnej zablokował jakiekolwiek zabiegi aborcji w całym kraju, niezależnie od ich przyczyn. A te nierzadko są tragiczne.
Aleksandra Żebrowska wprost napisała, że wśród jej doświadczeń życiowych znajdziemy nie tylko trzy szczęśliwie zakończone porody, ale także cienie, o których nie da się nigdy zapomnieć. Jedno ze wspomnień dotyczy wizyty na USG. Dla wielu jest to moment niezwykle szczęśliwy - w czasie badania poznajemy płeć przyszłego potomka, lekarz potwierdza, że wszystko jest dobrze. Jednak nie zawsze tak jest:
Wiem, jak to jest, kiedy przed każdym USG boli Cię brzuch z nerwów, bo znów może się okazać, że nie ma tętna, albo że "to się raczej nie przyjmie". Siedzieć w poczekalni z kobietami, które na USG dowiedzą się, czy chłopiec czy dziewczynka, podczas kiedy Twoje USG ma tylko oficjalnie zakwalifikować Cię do zabiegu usunięcia pozostałości ciąży - wyznała Ola.
I dodała, co szykują rządzący za pośrednictwem Trybunału Konstytucyjnego kobietom:
Nie wiem, jak to jest podczas takiego badania dowiedzieć się, że Twoje wyczekiwane dziecko nie ma szans na przeżycie ze względu na wrodzone wady płodu, że prawdopodobnie umrze jeszcze w ciąży lub tuż po porodzie. Ale między innymi dzięki mojej katolickiej rodzinie wiem, że nie śmiałabym dyktować drugiej kobiecie, co ma w takiej sytuacji zrobić. Nie mam prawa nazywać jej ciąży płodem i kazać ją przerwać, tak samo, jak nie mam prawa kazać jej płód nazywać dzieckiem, które musi urodzić i patrzeć, jak cierpi.
Bo być w ciąży to nie znaczy wesoło hasać z okrągłym brzuszkiem i "najwyżej oddać" albo pochować maleństwo tuż po porodzie. To trauma, z jaką wiele kobiet nigdy sobie nie poradzi. Po raz kolejny kościół katolicki wraz z polskim rządem dają ciała - zakończyła.
Dodany w środku nocy wpis pojawił się na Instagramie wtedy, gdy w Warszawie kilkutysięczny tłum protestujących dotarł pod dom Jarosława Kaczyńskiego.