Marcin Mroczek i Marlena Muranowicz stanęli na ślubnym kobiercu w 2013 roku. Małżeństwo doczekało się dwóch synów - Ignacego i Kacpra. 28 kwietnia portal Pudelek poinformował o rzekomym rozstaniu aktora i jego partnerki. Podobno do sądu wpłynął już pozew rozwodowy. "Dziś udało nam się potwierdzić, że Marcin i Marlena rozwodzą się. Pozew rozwodowy wpłynął już do jednego z warszawskich sądów i według naszych ustaleń został złożony w tym roku" - czytamy na portalu. Plotki o rzekomym kryzysie w związku Mroczka i Muranowicz pojawiały się jeszcze przed upublicznieniem tej informacji. Dlaczego?
Od dłuższego czasu w mediach społecznościowych Marcina Mroczka i jego żony nie pojawiały się ich wspólne ujęcia. Ostatni raz zamieścili rodzinne zdjęcie w grudniu 2023 roku. Aktor przestał także zostawiać serduszka pod publikacjami Muranowicz. Na tym jednak koniec. 30 grudnia 2024 roku modelka opublikowała w sieci wymowny post, w którym podzieliła się przemyśleniami. "Przełom roku zawsze jest dla mnie czasem pełnym refleksji i zadumy. Analizuję zawsze to, co się wydarzyło w przemijającym roku i zastanawiam się, co przygotowało dla mnie życie na kolejny! (...) Nigdy nie jesteście sami! Pamiętajcie o tym. (...) Wejdźcie w w ten Nowy Rok z czystą kartą i przyznajcie się dzisiaj chociaż przed samym sobą, stojąc przed lustrem: Jakie macie w sobie emocje i co o nich myślicie? Które wam nie służą, a których chcecie więcej?" - pisała Muranowicz w mediach społecznościowych.
W 2020 roku Marcin Mroczek opublikował w sieci post na temat kryzysu w związku. "Kryzys w związku' nie zawsze oznacza brak miłości czy kompletnego "zobojętnienia" na partnera (to jest wersja light - lekka). Kiedy pojawia się na świecie dziecko, nasze życie zmienia się niemal natychmiast (...) . Zapominamy o tym, co do tej pory nam sprawiało radochę, a co dopiero o partnerze. Przez ten etap prawdopodobnie przechodzi większość par" - zaczął. Wspomniał o tym, co pomagało mu i żonie. "My przekonaliśmy się, że zostawienie dzieci babci na noc to świetna opcja. Oczywiście nie mamy wtedy na nic siły i najchętniej to położylibyśmy się na kanapie i w spokoju pooglądali telewizję. Jednak warto się zmobilizować i zrobić coś fajnego razem" - pisał.