Meghan Markle i książę Harry od 2020 roku nie należą już do rodziny królewskiej, od której sami zdecydowali się odejść. W 2018 roku stało się jednak coś niespodziewanego. Jason Knauf, który przez lata pełnił funkcję sekretarza prasowego Sussexów, złożył oficjalną skargę na aktorkę. Jak twierdził, był nękany przez żonę księcia. Po siedmiu latach udzielił wywiadu i nie wycofuje się ze swoich słów.
W latach 2015-2021 Jason Knauf była asystentem księcia Williama. Na dodatek pełnił funkcję sekretarza prasowego młodszego z synów króla Karola III oraz jego żony. W 2018 roku zdecydował się na skargę w pałacowej instytucji. Wszystko w związku z zachowaniem Meghan. Jak twierdził, Markle nie potrafiła opanować emocji, co odbijało się na pracownikach. Przy okazji przekazał Sądowi Apelacyjnemu w Londynie korespondencję z aktorką. "Jestem bardzo zaniepokojony, że księżna była w stanie zastraszyć dwóch byłych współpracowników z Pałacu Królewskiego w ciągu ostatniego roku. Sposób, w jaki ich traktowała, był absolutnie nie do przyjęcia. Wydaje się, że księżnej Sussex zależy na tym, by zawsze mieć kogoś na celowniku" - brzmiała wiadomość, którą opublikowano na łamach "Times of London". Ostatecznie osoby, które zdecydowały się oskarżyć Meghan o mobbing, wycofały zarzuty.
Jason Knauf udzielił wywiadu w australijskim programie "60 minutes". Jak uznał, nie żałuje decyzji, które podjął przed laty. "W żadnej pracy nie można skupiać się tylko na przyjemnościach i dotyczy to zarówno księcia i księżnej, jak i wszystkich innych pracujących dla nich. Więc niczego bym nie zmienił" - podkreślił. Wyjawił, że praca dla rodziny królewskiej była dla niego zaszczytem, choć miała zarówno blaski, jak i cienie. Jak zareagował na fakt, że znalazł się w centrum zainteresowania mediów? "Myślę, że to trudne, ale jednocześnie też całkiem dobre" - stwierdził.
W 2019 roku Markle wytoczyła proces brytyjskiemu tabloidowi "The Mail on Sunday". Wszystko przez opublikowaną przez nich korespondencję pomiędzy aktorką, a jej ojcem. Gdy światło dzienne ujrzała książka o Meghan i Harrym "Finding Freedom", małżonkowie zarzekali się, że nie brali udziału w jej pisaniu. Dzięki temu, iż Jason Knauf przekazał korespondencję z Meghan Sądowi Apelacyjnemu w Londynie, wyszło na jaw, że aktorka celowo pisała listy do ojca odręcznie. W razie wycieku miały bardziej chwytać za serce. Na dodatek para kłamała ws. książki. "Przepraszam sąd za to, że nie pamiętałam wtedy tych rozmów. Absolutnie nie miałam zamiaru wprowadzać w błąd pozwanego ani sądu" - tłumaczyła się na sali rozpraw Markle.