W piątek, 18 października Karol III wraz z królową Camillą wyruszą do Australii i Nowej Zelandii. Będzie to jednocześnie pierwsza dłuższa zagraniczna podróż monarchy, odkąd ogłoszono, że choruje na nowotwór. Na czas podróży król Karol III przerwie terapię. Zostało to oczywiście skonsultowane z lekarzami. Tuż przed zbliżającą się wizytą, media dobiegły informacje o najnowszych doniesieniach w temacie brytyjskiego monarchy. Wyznał, że to od decyzji australijskiego społeczeństwa zależy, czy pozostanie tam głową państwa.
Jak donosi Telegraph, król Karol III przekazał antymonarchistycznym działaczom, że "to, czy Australia stanie się republiką, jest kwestią do rozstrzygnięcia przez australijskie społeczeństwo". Uwagi te zostały zawarte w liście wysłanym do Australijskiego Ruchu Republikańskiego (ARM). "Wizyta będzie również kluczowym testem popularności króla jako monarchy" - czytamy w Telegraph. Brytyjski dziennik dodaje, że chęć zmiany konstytucji na republikę wzrosła tuż po śmierci królowej Elżbiety II we wrześniu 2022 roku.
Wizyta króla Karola III w Australii będzie pierwszą od 2011 roku. Nie wszyscy przyjmą go z otwartymi ramionami. Zwolennicy ustanowienia systemu republikańskiego uważają, że głową państwa nie powinien być król, ale osoba, która zostanie wyłoniona w wyborach powszechnych. Ich celem nie jest sprzeciw wobec aktualnie panującego brytyjskiego monarchy, ale roli, którą monarchia pełni w Australii. Nie da się ukryć, że w kraju panuje napięcie. Na wieść o wizycie króla Karola III wpływowi przywódcy aż sześciu australijskich stanów odrzucili zaproszenia na uroczystość, która ma odbyć się w stolicy. Rzeczniczka Australijskiej Ligii Monarchistów Bev McArthur stwierdziła, że takie zachowanie to ogromna zniewaga i plucie w wyciągniętą w przyjaźni dłoń. Podkreśliła, że wszyscy premierzy i ministrowie przysięgali wierność monarsze.